IVANOFRANKOWSK 7-9. 05. 2010
Moderatorzy: Nomad, BANAN, Marcin, Nikiel
http://www.spilkakovaliv.org/
to jest makieta rzeźby do której musimy dorobić "ring"
nikt nic nie podpowie?
to co wkleiłeś "fair" czyli jakiś kiermasz:) można sobie zabrać kuciznę i sprzedawać na festiwalu . wtedy się płaci za stanowisko(namiocik).
co do reklamy forum, to ja myślałem że przydał by się baner. ale nie mam na razie kasy na wyjazd, więc o banerach nie myślę. Kurde, a takie mamy ładne logo.
to jest makieta rzeźby do której musimy dorobić "ring"
nikt nic nie podpowie?
to co wkleiłeś "fair" czyli jakiś kiermasz:) można sobie zabrać kuciznę i sprzedawać na festiwalu . wtedy się płaci za stanowisko(namiocik).
co do reklamy forum, to ja myślałem że przydał by się baner. ale nie mam na razie kasy na wyjazd, więc o banerach nie myślę. Kurde, a takie mamy ładne logo.
ludzie dzielą się na dwie grupy:) pierwsza grupa to ludzie, którzy dzielą ludzi na dwie grupy, a druga to ludzie którzy tego nie robią
Musi to na Rusi :-) Trza było być
na szybko jeszcze będę dodawał
CHWAŁA WISIENCE I JEREMJAHOWI
http://picasaweb.google.com/wszebad40/I ... 0474435698
HOWGH
na szybko jeszcze będę dodawał
CHWAŁA WISIENCE I JEREMJAHOWI
http://picasaweb.google.com/wszebad40/I ... 0474435698
HOWGH
spoko jak co to ja mam masę fot które przesłali mi znajomi:)
Ja niestety nie dotarłem !!!! utknołem z przyjacielem na lotnisku w drodze z Philadelfi na Festiwal.Co najciekawsze już drugi raz w tym miesiącu!!! Dziś dotarliśmy domnie na wyspę .Jak się wmiare ogarnę to wrzucę trochę fot z pleneru w USA.
Chłopaki piszcie jak było na Festivalu???
Ja niestety nie dotarłem !!!! utknołem z przyjacielem na lotnisku w drodze z Philadelfi na Festiwal.Co najciekawsze już drugi raz w tym miesiącu!!! Dziś dotarliśmy domnie na wyspę .Jak się wmiare ogarnę to wrzucę trochę fot z pleneru w USA.
Chłopaki piszcie jak było na Festivalu???
- Grzegorz K.
- Administrator
- Posty: 3842
- Rejestracja: 29 sie 2009, 12:21
- Lokalizacja: Ustka/Słupsk
Do Iwanofrankowska pojechaliśmy dwoma grupami. Ja, moja żona razem z Grzesiem Wróblem jego rodzina (dwóch chłopaków i dwie dziewczyny) i jego kolegą z Wa-wy Robertem (nie są związani na razie z Forum). Druga grupa to Wisienka Jeremjah i Nikiel.
Moja ruszyła w czwartek późnym popołudniem. Na granicy parę razy wypełnialiśmy "kartoczki". No i wjazd na Ukrainę. Już w pierwszej miejscowości uderzyliśmy kołem w niefrasobliwie pozostawiony krawężnik i rozpiep.....y koło z oponą. Nocna zmiana koła osobna historia :-/ . Drogi przypominają ser szwajcarski, jedziesz jak po polnej drodze...niesamowite. Do Ivanofrankowska dojechaliśmy akurat na chwilę rozpoczęcia imprezy, choć większość stanowisk pracowała. Zgłosiliśmy się do pani Olgi która przysłała nam opiekunkę Złotą (imię) i pod jej opieką trafiliśmy do hotelu. potem pyszny obiad i powrót na plac, po drodze zwiedzanie wystawy prac związanych tematycznie z "sacrum'. Na placu oglądałem prace kowali i patrzyłem jak pracują inne ekipy. Spotkaliśmy Nikla z "Wisienkami'. Dowiedzieliśmy się, że miejsce będziemy mieć dopiero jutro na dwie słownie godziny, około 14-15stej do 17-stej . Pomyślałem sobie co też w dwie godziny można zrobić . Jeszcze Hofi miał prezentację i ....ciągle lało jak z cebra. Na placu były piękne jeziora wody m.in. na stanowiskach. Ewakuacja do hotelu i około ...mhmmm 18 autobusami pojechaliśmy na imprezę do jakiegoś zajazdu. na wjeździe kielonek bimbru, zresztą dobrego, potem konsumpcja i wymknąłem się po jakimś czasie z powrotem. Rano obszedłem najbliższe okolice wróciłem do hotelu i poszliśmy z żoną na zakupy pamiątek. Na plac wróciłem o oznaczonej godzinie. Okazało się, że Nikiel Wisienka i Jerenjah kuli już od 11-stej. Niestety co chwila byli odsuwani od palenisk przez inne grupy. Jakoś nie było dokładnie powiedziane gdzie jest nasze miejsce. Gdy przyszedłem były już odkute kleszcze i dwa kręgi zgrzane ogniowo. Zacząłem pomagać. Po jakimś czasie przenieśliśmy się na drugą stronę placu gdzie przyjęli nas serdecznie i przytulili do swojego paleniska Ukraińcy. Pomimo, że w początkowej fazie byłem bardzo sceptycznie ( ) nastawiony do szansy ukończenia całej pracy, wszystko posuwało się jednak powoli do przodu tak że finiszowaliśmy około 17-stej albo-li i później. W końcowej fazie swoimi radami wspomógł nas Grzegorz Wróbel (nitowanie). Po zejściu z placu była jeszcze wieczorna konferencja w wypaśnym hotelu "Nadia". Przemawiali Ukraińcy(tych jeszcze rozumiałem :-) ) Belgowie, Hofi, Rosjanie Litwini. Wszyscy promowali swoje organizacje a Hofi promował....wiadomo co.. . Po konferencji był super poczęstunek. W niedziele z rana uczestnicy Święta Kowali zebrali sie w sali takiego jakby Domu Rzemiosła gdzie były prezentowane prace-rzeźby, i oczywiście podziękowania dla sponsorów, wyróżnienia i rączki dupci pomarańczki, zwykle jak to bywa przy takich okazjach. Był jeszcze zorganizowany wyjazd w góry, ale postanowiłem wrócić wcześniej z "Wiszenkami" . Było fajnie. Znów na drodze zaczęło się rozwalać zawieszenie i zjedliśmy pyszny obiad w przydrożnej chatce-barze....
HOWGH
Moja ruszyła w czwartek późnym popołudniem. Na granicy parę razy wypełnialiśmy "kartoczki". No i wjazd na Ukrainę. Już w pierwszej miejscowości uderzyliśmy kołem w niefrasobliwie pozostawiony krawężnik i rozpiep.....y koło z oponą. Nocna zmiana koła osobna historia :-/ . Drogi przypominają ser szwajcarski, jedziesz jak po polnej drodze...niesamowite. Do Ivanofrankowska dojechaliśmy akurat na chwilę rozpoczęcia imprezy, choć większość stanowisk pracowała. Zgłosiliśmy się do pani Olgi która przysłała nam opiekunkę Złotą (imię) i pod jej opieką trafiliśmy do hotelu. potem pyszny obiad i powrót na plac, po drodze zwiedzanie wystawy prac związanych tematycznie z "sacrum'. Na placu oglądałem prace kowali i patrzyłem jak pracują inne ekipy. Spotkaliśmy Nikla z "Wisienkami'. Dowiedzieliśmy się, że miejsce będziemy mieć dopiero jutro na dwie słownie godziny, około 14-15stej do 17-stej . Pomyślałem sobie co też w dwie godziny można zrobić . Jeszcze Hofi miał prezentację i ....ciągle lało jak z cebra. Na placu były piękne jeziora wody m.in. na stanowiskach. Ewakuacja do hotelu i około ...mhmmm 18 autobusami pojechaliśmy na imprezę do jakiegoś zajazdu. na wjeździe kielonek bimbru, zresztą dobrego, potem konsumpcja i wymknąłem się po jakimś czasie z powrotem. Rano obszedłem najbliższe okolice wróciłem do hotelu i poszliśmy z żoną na zakupy pamiątek. Na plac wróciłem o oznaczonej godzinie. Okazało się, że Nikiel Wisienka i Jerenjah kuli już od 11-stej. Niestety co chwila byli odsuwani od palenisk przez inne grupy. Jakoś nie było dokładnie powiedziane gdzie jest nasze miejsce. Gdy przyszedłem były już odkute kleszcze i dwa kręgi zgrzane ogniowo. Zacząłem pomagać. Po jakimś czasie przenieśliśmy się na drugą stronę placu gdzie przyjęli nas serdecznie i przytulili do swojego paleniska Ukraińcy. Pomimo, że w początkowej fazie byłem bardzo sceptycznie ( ) nastawiony do szansy ukończenia całej pracy, wszystko posuwało się jednak powoli do przodu tak że finiszowaliśmy około 17-stej albo-li i później. W końcowej fazie swoimi radami wspomógł nas Grzegorz Wróbel (nitowanie). Po zejściu z placu była jeszcze wieczorna konferencja w wypaśnym hotelu "Nadia". Przemawiali Ukraińcy(tych jeszcze rozumiałem :-) ) Belgowie, Hofi, Rosjanie Litwini. Wszyscy promowali swoje organizacje a Hofi promował....wiadomo co.. . Po konferencji był super poczęstunek. W niedziele z rana uczestnicy Święta Kowali zebrali sie w sali takiego jakby Domu Rzemiosła gdzie były prezentowane prace-rzeźby, i oczywiście podziękowania dla sponsorów, wyróżnienia i rączki dupci pomarańczki, zwykle jak to bywa przy takich okazjach. Był jeszcze zorganizowany wyjazd w góry, ale postanowiłem wrócić wcześniej z "Wiszenkami" . Było fajnie. Znów na drodze zaczęło się rozwalać zawieszenie i zjedliśmy pyszny obiad w przydrożnej chatce-barze....
HOWGH
Ostatnio zmieniony 11 maja 2010, 14:41 przez wszebąd, łącznie zmieniany 1 raz.
A teraz parę uwag mniej optymistycznych
Przyjeżdżać trzeba już w czwartek (przynajmniej wieczorem)
Następnego dnia zająć stanowisko i bronić go i rozsiąść się na nim całą dup...ą
Musi być ktoś JEDNA OSOBA kto będzie to oganiał załatwiał z orgami , załatwiał paliwo. ( Nikiel miał już chyba dosyć samego załatwiania przed wyjazdem i wypompował się)
Musi być JEDEN projekt wstępnie omówiony !!! (potem traci się czas na uzgadnianie), którego elementy będą już wcześniej przygotowane wstępnie w domu
Nie ma co jechać w kilkanaście osób, a jeśli już to trzeba podzielić na grupy które będą realizowały etapy realizacji
Pracować trzeba intensywnie, aby mieć zapas czasu który pozwala na spokojniejszą pracę. Trochę tego czasu traci się na dogranie i zrozumienie się nawzajem
Narzędzia należy mieć swoje w największej ilości DOBRZE OZNACZONE Orgi dają palenisko i kowadło ale imadło młotki itp. musisz mieć swoje.
Już przed wyjazdem ustalić co i jak i nie ma co nastawiać się na krajoznawstwo :-D
HOWGH
Ps. To, że wyszliśmy z twarzą zawdzięczać należy głównie Wisience-Agnieszce i Jeremjahowi-Filipowi. Wisienka wymyśliła projekt, wiedzeni jakimś instynktem wzięli swoje narzędzia, zaczęli robić przed czasem i zapał z jakim to robili udzielił się także mnie. inaczej bylibyśmy w czarnej dupie. ale jak to wiadomo nie od dziś Polak "miszczem" improwizacji 8-). Organizacja, oprócz niedogadania w związku ze stanowiskiem, na medal. Fajny hotel-miejscówka. Na drugi raz trzeba pamiętając o uwarunkowania podejść dużo poważniej do wyjazdu. Powinni jechać tylko zainteresowani praca. Nie wiem jak z rodzinami , chociaż przecież płaca za pobyt ?
Przyjeżdżać trzeba już w czwartek (przynajmniej wieczorem)
Następnego dnia zająć stanowisko i bronić go i rozsiąść się na nim całą dup...ą
Musi być ktoś JEDNA OSOBA kto będzie to oganiał załatwiał z orgami , załatwiał paliwo. ( Nikiel miał już chyba dosyć samego załatwiania przed wyjazdem i wypompował się)
Musi być JEDEN projekt wstępnie omówiony !!! (potem traci się czas na uzgadnianie), którego elementy będą już wcześniej przygotowane wstępnie w domu
Nie ma co jechać w kilkanaście osób, a jeśli już to trzeba podzielić na grupy które będą realizowały etapy realizacji
Pracować trzeba intensywnie, aby mieć zapas czasu który pozwala na spokojniejszą pracę. Trochę tego czasu traci się na dogranie i zrozumienie się nawzajem
Narzędzia należy mieć swoje w największej ilości DOBRZE OZNACZONE Orgi dają palenisko i kowadło ale imadło młotki itp. musisz mieć swoje.
Już przed wyjazdem ustalić co i jak i nie ma co nastawiać się na krajoznawstwo :-D
HOWGH
Ps. To, że wyszliśmy z twarzą zawdzięczać należy głównie Wisience-Agnieszce i Jeremjahowi-Filipowi. Wisienka wymyśliła projekt, wiedzeni jakimś instynktem wzięli swoje narzędzia, zaczęli robić przed czasem i zapał z jakim to robili udzielił się także mnie. inaczej bylibyśmy w czarnej dupie. ale jak to wiadomo nie od dziś Polak "miszczem" improwizacji 8-). Organizacja, oprócz niedogadania w związku ze stanowiskiem, na medal. Fajny hotel-miejscówka. Na drugi raz trzeba pamiętając o uwarunkowania podejść dużo poważniej do wyjazdu. Powinni jechać tylko zainteresowani praca. Nie wiem jak z rodzinami , chociaż przecież płaca za pobyt ?
Ostatnio zmieniony 11 maja 2010, 14:43 przez wszebąd, łącznie zmieniany 2 razy.
- Grzegorz K.
- Administrator
- Posty: 3842
- Rejestracja: 29 sie 2009, 12:21
- Lokalizacja: Ustka/Słupsk
Kto nie był niech żałuje, bo było naprawdę super. Nie będę więcej pisał bo wszebąd zrobił obszerną rozprawkę na ten temat. Dzięki wszystkim za wspólny czas i pracę. Cieszę się że udało nam się oddać nasz projekt w terminie, mimo, że daleko mu było do ideału. Za rok będzie lepiej Dobrze się bawiliśmy się i to się liczy!!! Nasze fotki też są już na picasa http://picasaweb.google.pl/wisienka.p/I ... directlink[URL=http://picasaweb.google.pl/wisienka.p/I ... directlink] No i całe szczęście wszebąd, że nie musiałeś wracać na granice pokazywać kartoczki