Pierwsza pomoc w kuźni, warsztacie

Bezpieczeństwo jest najważniejsze!

Moderatorzy: Nomad, BANAN, Marcin, Nikiel

Awatar użytkownika
Tadek
Posty: 631
Rejestracja: 09 gru 2009, 13:29
Lokalizacja: Żychlin

Post autor: Tadek » 03 cze 2010, 23:19

Panowie BHP mój Ojciec 40 lat w zawodzie (spawa kuje lutuje) i nic żadnego urazu powyżej pasa a łysy jest jak ja albo ja jak on wszystko w czapce i fartuchu niewygodnie ale bez urazu. trza uważać i dbać o sprzęt.

Hilary
Posty: 13
Rejestracja: 15 sie 2011, 10:55
Lokalizacja: Brwinów(k.Wawy)
Kontakt:

Post autor: Hilary » 01 lis 2011, 02:37

Zgadza się, trzeba uważać... ale też mieć dużo szczęścia-awaria jest naturalną częścią eksploatacji każdego urządzenia, co potwierdzi każdy inżynier (przynajmniej stary- aktualnie ten tytuł ma mniejsą wartość ;) ).

Moim zdaniem podstawa to ergonomiczne urządzenie kuźni, odpowiednie wysokości (za nisko/za wysoko i już leci lawina złych zachowań, które są na nas wymuszone). Dodatkowo dbanie o narzędzia, nie kucie do "trupa" (skrajnego zmęczenia znaczy się).

Jak to w prawie każdym poście zaznaczam- żółtodziób jestem. Może jednak napiszę coś sensownego w oparciu o swoje doświadczenia...może :)

Woda mineralna (niegazowana, lub lekko gazowana) gdzieś w okolicy- nigdy nie wiesz kiedy się przyda, a i lepiej się napić przy palenisku, niż robić 2 minuty przerwy i na nowo przyzwyczajać się do oświetlenia pomieszczenia.

Koc gaśniczy i fajnie by było mieć jakąś gaśnicę. Gaśnica wiadomo- jakimś cudem (a od cudów się roi, wszak wszyscy chyba jeszcze widzicie ;) ) poleci iskra/kawałek koksu/zendra gorąca na pniaczek, my pójdziemy do domu, a po obiedzie zastajemy płomienie. Można wodą, jednak różnie w warsztatach bywa, prawda? Na wodę do hartowania nie ma co liczyć, wszak nie wszyscy hartujemy w... wiadrach :D A kocyk kosztuje tyle, co paczka szlugów(ok, kiedyś kosztował, ale ceny wzrosły strasznie), a może się przydać przy trzydziestu siedmiu głupich sytuacjach.

Wiadro z wodą (nie przy piecu, by była chłodna)- oparzenia, obtłuczenia, koń sąsiada... a nie, to nie to.

Do płukania oka polecam kieliszek- jeśli ktoś nie zna tego patentu, to prezentuję. Woda do kielona, kielona przystawiamy do oka (pochylona do przodu głowa,powieki trochęodciągnięte), odchylamy głowę do tyłu.

To takie rzeczy, których chyba nie wymieniano (przepraszam, jeśli sięzagapiłem ;) ).
Dlaczego taka paranoja z gaśnicą, kocem i wiadrem?
Bowiem WSZYSTKO się może zdarzyć. Przyjdzie kumpel wyciągnąć na browara i mu się bluza zajmie- macie wiadro z wodą macie koc... Długowłosym się kłaki zajmą (uważać mogę, ale jak się trzyma takie do pasa, jak ja... to ryzyko zawsze pozostaje)- nie wiem i NIE będę próbował zgadywać.

Moim zdaniem skoro pracujemy z gorącymi przedmiotami, mamy do czynienia z ogniem, żarem, iskrami... to niezbędne jest kompleksowe podejście do tematu, a nawet przesadzone. Dlaczego? Bo taki koc nie zajmuje wiele miejsca, może leżeć nieużywany latami... ale po wielu latach może się okazać potrzebny, bo wreszcie stała się taka dziwna, wyjątkowa sytuacja.
Sytuacja, której teraz nawet nie wymyślimy, a kiedyś się może pojawić- jak popadniemy w rutynę choćby. Dlatego, chociaż wygląda to na paranoję- myślę, że warto przegiąć w tę stronę, niż w drugą.

Oto i sytuacja, która mi się pojawiła w głowie. Wiadro z koksem mamy w kuźnni i nawet nie zauważyliśmy, jak do środka wleciał nam czerwony fragment przycinka. Odrobina szczęścia i wychodzimy z kuźni, wracamy wieczorem do domu z piwka, a tutaj coś się w kuźni świeci ;)
Wiele zdziałamy bez koca? Gaśnicą wiele nie zdziałamy.
Tak, czy siak- scenariuszem jest każdy krok i warto być kilka ruchów do przodu. Takie jest moje zdanie i przynajmniej ja staram się do tego zwykle stosować.

Prahan
Posty: 8
Rejestracja: 04 sty 2011, 18:12
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Prahan » 23 lis 2011, 22:42

koks się nie zapali od tak. Musi być nadmuch. Aczkolwiek zgadzam się w pełni z Tobą że trzeba być przezornym i przegiąć lepiej w tę strone
Bez młota to nie robota

Awatar użytkownika
fu
Posty: 92
Rejestracja: 08 lip 2012, 01:07
Lokalizacja: Lublin

Post autor: fu » 19 lip 2012, 22:28

:shock: OCZY :shock:
Parę słów o oczach. Nazwa mojej firmy to "Hilary" jak nick jednego z naszych forumowiczów, 55 letnia tradycja rodzinna, ja 20 lat (bardziej dla finansów, ale lubię robić dobrze cokolwiek robię)... do rzeczy. Naoglądałem się urazów oka przez tych 20 ostatnich lat i wcześniej. Panie i Panowie okulary ochronne. BANAN nie myśl, że nie zauważyłem popękanych naczynek i wylewu w Twoim prawym oku w dolnej części! Weź to jako ostrzeżenie. A okulary na haku niech nie wiszą do pokazywania.
OPIŁKI - nie kręcić okiem, patrzeć przed siebie i do okulisty! Próby przesuwania ostrych opiłków, wywijanie powieki, wyciąganie... zgoda, czasami się uda, ale czasem nie TO CO MOŻECIE USZKODZIĆ TO ROGÓWKA, ona osłania tęczówkę, ale przede wszystkim soczewkę w oku, czyli to co z zewnątrz widać jako źrenicę oka. Uszkodzenia soczewki są bardzo rzadkie, bo rogówka jest dość solidna, ale jej przebicie ostrym opiłkiem, albo co gorsza gorącym materiałem potrafi spowodować nawet uszkodzenie soczewki jak i rogówki i ją uszkodzić trwale. JAKIE JEST WTEDY LECZENIE? A NO PROSTE, PRZESZCZEP ROGÓWKI, PRZESZCZEP SOCZEWKI (jak ktoś nie wie, to materiał pobiera się od "nieżywych", lub w przypadku wymiany soczewki, są w najlepszym razie soczewki z tworzyw sztucznych. Rogówka minimalnie się regeneruje w młodym wieku, po 18stce macie trwałe blizny i nawet laser ich nie usunie, zostaje trwałe zniekształcenie obrazu. Uszkodzenie białkówki jeśli nie wda się poważniejszy stan zapalny nie jest jakoś bardzo niepokojące, ale też lepiej opiłków nie wyciągać magnesami jeśli jest niebezpieczeństwo, że się wbiły choć trochę. NIE TRZEĆ OCZU I BRUDNYMI RĘKAMI NIE PRÓBOWAĆ WYCIĄGAĆ! Płukanie czasem bywa skuteczne, czysta letnia woda, ale raczej gdy jest to kurz, drobne nie ostre zanieczyszczenia, nawet piasek, niestety w przypadku szkła, metalu najczęściej rezultaty są nikłe... znowu do dobrego okulisty. Jak jednak nam się udało wyjąć, czy wypłukać, ale zauważamy, że oko boli, jest czerwone, są widoczne wylewy, oko swędzi, piecze, na drugi dzień mamy gorączkę, pulsowanie gałki ocznej... do dobrego okulisty!
To co tu piszecie o uszkodzeniu tęczówki, czy źrenicy... tęczówce się niewiele stanie, a jak pisałem źrenica to soczewka w głębi a na powierzchni to rogówka.

Mam kilkunastu klientów praktycznie jednoocznych, byłych ślusarzy, tokarzy, bodaj jest i kowal (ale bardzo wiekowy, już dawno go nie było, mam nadzieję, że żyje), jakoś sobie radzą, ale połowa jest na rencie. Postraszyłem, bo nie chcę Was widzieć w takiej sytuacji. :evil: :evil: :evil: UŻYWAJCIE GOGLI OCHRONNYCH!!! JESTEŚCIE POCZĄTKUJĄCY, Z OSTROŻNOŚCI NOŚCIE GOGLE, JESTEŚCIE WYTRAWNYMI KOWALAMI, NIE POPADAJCIE W RUTYNĘ I NIE MYŚLCIE, ŻE JAK TYLE LAT KULIŚCIE I NIC, TO ZAWSZE TAK BĘDZIE, NOŚCIE GOGLE!

Awatar użytkownika
BANAN
arcyweteran forum
Posty: 6492
Rejestracja: 30 sie 2009, 10:28
Lokalizacja: Armaty pod Stoczkiem zdobywała wiara rękoma czarnymi od pługa

Post autor: BANAN » 19 lip 2012, 22:33

Wezmę sobie to do serca,do tej pory okularów ochronnych używałem tylko do szlifowania.
Kontakt 517355290

Awatar użytkownika
fu
Posty: 92
Rejestracja: 08 lip 2012, 01:07
Lokalizacja: Lublin

Post autor: fu » 19 lip 2012, 22:36

Dla zasobniejszych portfeli (choć istnieją i tańsze opcje, ale trzeba dobrego optyka by coś polecił). Pod gogle polecam okulary (korekcyjne dla tych z wadą, lub zerówki bez korekcji) z dobrymi filtrami UV, z delikatną lustrzanką gradalną od góry, dobrym wielokrotnym antyrefleksem, są tacy, co lubią delikatne 25% barwienie najlepiej szare lub czarne fizjologiczne, bo brązowe zmienia widzenie barw materiału, co ułatwi patrzenie w palenisko na nagrzany materiał, a całość ochroni siatkówkę bardziej długodystansowo. To skrótowo. I tak dziś znowu przegadałem, o szczegóły jak kogoś interesuje pytajcie na PW.

Awatar użytkownika
Xena
Posty: 12
Rejestracja: 17 lis 2012, 16:11
Lokalizacja: Olsztyn

Post autor: Xena » 23 lis 2012, 23:37

StellArt pisze:Ostatnio przysmaliłem się palnikiem robiąc omotki z drutu, naskórek momentalnie się zwęglił, w takich przypadkach najlepiej pod wodą pozbyć się spalonego naskórka i nałożyć opatrunek z Alantanu (maść) i przez dwa trzy dni dbać by rana nie miała kontaktu z tlenem w powietrzu, jeśli oparzenie nie jest zbyt głębokie nie zostaje żadna blizna.
Ja w takiej sytuacji wolę zostawić zwęglony naskórek tak, jak jest. Jeśli się to zostawi i nie będzie używać uszkodzonej części ręki lub maksymalnie ją oszczędzać, to skóra pod spodem będzie w naturalny sposób się odbudowywać, a zwęglony naskórek odpadać. Tylko tuż po oparzeniu trzeba pozwolić skórze spokojnie wystygnąć, a później unikać powstawania różnic w temperaturze między uszkodzonym fragmentem a resztą tej części ciała, w której się znajduje, czyli np nie nakładać na to rękawicy i przy pracy tak manewrować, by to spalone jak najmniej się ogrzewało, choć najlepiej by było, żeby nie nagrzewało się w ogóle. Przynajmniej u mnie to tak działa.
ese pisze:Ja też preferuje okulary opiłek da się wyciągnąć samemu może nie każdy ale sie da pod warunkiem że zrobi się to zaraz po wbiciu później zarasta jakąś błonką wtedy tylko okulista
Raz wbił mi się w oko dość duży opiłek dokładnie na granicy między tęczówką a twardówką idealnie pod kątem prostym tak, że nijak nie dało się go wyjąć, ale z czasem sam się utlenił. Dopiero pod koniec otoczony został jakąś błonką czy czymś takim, potem i to zniknęło razem z resztką opiłka. Nie mam żadnego ubytku we wzroku.

Awatar użytkownika
fu
Posty: 92
Rejestracja: 08 lip 2012, 01:07
Lokalizacja: Lublin

Post autor: fu » 23 lis 2012, 23:53

...to udało się bez większych problemów, ale nie wszyscy z moich klientów mieli tyle szczęścia, lepiej chronić gogelkami niż liczyć na łut szczęścia ;)

Awatar użytkownika
Helga ten-door
Posty: 459
Rejestracja: 10 lis 2009, 18:39
Lokalizacja: dolny śląsk

Post autor: Helga ten-door » 24 lis 2012, 04:30

Xena pisze: Raz wbił mi się w oko dość duży opiłek dokładnie na granicy między tęczówką a twardówką idealnie pod kątem prostym tak, że nijak nie dało się go wyjąć, ale z czasem sam się utlenił.
A może to był jakiś samoutleniacz , a nie opiłek.
Co najwyżej ślusarz,

Awatar użytkownika
bey
arcyforumoholik
Posty: 2688
Rejestracja: 31 sie 2009, 07:20
Lokalizacja: Bronisze
Kontakt:

Post autor: bey » 24 lis 2012, 16:16

Xena dość duży to bardzo nieprecyzyjne określenie, możesz określić jego wielkość w jakichś ogólnie znanych jednostkach?
Lepsze jest wrogiem dobrego

Awatar użytkownika
Xena
Posty: 12
Rejestracja: 17 lis 2012, 16:11
Lokalizacja: Olsztyn

Post autor: Xena » 24 lis 2012, 16:37

Helga ten-door Opiłek ze zwykłej czarnej stali.
bey A co ja go mierzyłam? :D Wydaje mi się, że "na oko" mógł mieć w najszerszym miejscu średnicę nie większą niż 0,5 mm, ale jednak trochę ciężko precyzyjnie określić :P Z pewnością średnica zwężała się w stronę skierowaną do wnętrza oka, bo inaczej by się nie wbił. Nie mam pojęcia, jaką mógł mieć długość.

Awatar użytkownika
Helga ten-door
Posty: 459
Rejestracja: 10 lis 2009, 18:39
Lokalizacja: dolny śląsk

Post autor: Helga ten-door » 24 lis 2012, 16:58

Xena pisze:A co ja go mierzyłam?
A ja na ten przykład mierzyłem oraz ważyłem wszystkie swoje opiłki oczne.
Prowadziłem nawet specjalną księgę opiłów czarnych.
Robiłem zdjęcia wraz z opisami czasu ,miejsca oraz innymi okolicznościami spotkania z opiłkiem.
Układałem je pieczołowicie w specjalnym pudle, a pudło zamykałem w drewnianej skrzyni.
Czasami n niedzielę po sumie wyciągałem pudło.na światło dzienne.
Ach, cóż to za piękne wspomnienia.

Aż pewnego razu pić mi się zachciało,a w kieszeni pustynia.
Nie było wyjścia.Pudło na złom i na dwa browary starczyło.

Awatar użytkownika
bey
arcyforumoholik
Posty: 2688
Rejestracja: 31 sie 2009, 07:20
Lokalizacja: Bronisze
Kontakt:

Post autor: bey » 24 lis 2012, 17:07

:mrgreen:
Lepsze jest wrogiem dobrego

ODPOWIEDZ

Wróć do „BHP - safety first”