Hutnia

Moderatorzy: Nomad, BANAN, Marcin, Nikiel

Artamir
Posty: 3
Rejestracja: 12 paź 2013, 13:05
Lokalizacja: Arta

Post autor: Artamir » 21 paź 2013, 17:21

ADALBERTUS pisze: Czy przetapiano w nich żelazo….. Nie. Z całą pewnością nie przetapiano. Dlatego, że nigdzie na świecie nie potrafiono wówczas przetapiać żelaza, gdyż ten proces opanowano dopiero w drugiej połowie XIXw (!) Poza tym musiano by gdzieś to żelazo do hipotetycznego przetopu produkować – kółko się zamyka
Co do ostatniego, a to przetapianie w tyglu to nie jest to samo i też ma być to żelazo dymarskie - dymarkowe, owszem rozumiem, że później przetapiano w tyglu, ale w jakim urządzeniu może piec kotlinkowy nie jest dymarką, tylko był po to by przetopić w jakichś tyglach żelazo.
ADALBERTUS pisze: Trochę problemu robi tutaj stal damasceńska (stal damasceńska czyli bułat, nie mylić z dziwerem) Jest to wszak żelazo dymarkowe lub dymarskie, które następnie przetopiono w tyglu w celu nawęglenia i utworzenia struktury dendrytycznej. Formalnie więc jest to rzeczywiście s t a l, ale jedyna w swoim rodzaju (damasceńska).

viewtopic.php?p=51640#51640
Już na tym drugim forum o tym pisałem piec pudlarski, jest podobny do ostatniego projektu ich dymarki, chodzi o zastosowanie rusztu w wątku "Rekonstrukcja procesu dymarskiego":

http://www.upload.antiquitas.pl/Piec_2011%20kopia.jpg

Co do tych liczb może nazwa "galanteria żelazna" to nie jest najwłaściwsze określenie, chodzi nie tylko o broń, ale narzędzia, siekiery, topory, młoty, ciosła, sierpy, noże, nożyce do obcinania wełny, grociki do strzał łowiectwo, jako narzędzia powszechnie używane, czyli przez każdego ojca rodziny czy każdego chłopa, a przez to się ścierające, szczerbiące, korodujące, można je nadłamać, zgubić itd.

Co do zasięgu ma to być "kultura przeworska" a 300tys-400tys. km^2, to więcej niż państwo Kazimierza Wielkiego, jeśli tam było nawet tylko 2 miliony ludzi, 10-20 ton, rocznie to tylko 10-20g żelaza rocznie na osobę, jak się ostrzy nóż to po paru latach jest wspomnieniem noża, a toczyły te ludy wojny "Związek Lugii", jeśli przegrali bitwę czyli stracili broń to byli stratni nie tylko w ludziach, ale w tonach żelaza, to się nie bilansuje zwłaszcza, że archeologowie twierdzą, że większość wyrobów żelaznych ma być rodzima.
przede wszystkim przyjęta w oficjalnych opracowaniach produkcja całego ośrodka mazowieckiego czy świętokrzyskiego wynikała z szacunkowej wydajności pieca, a nie na odwrót
A jak się to ma do ilości zużytych rud, miały być nawet jakieś kopalnie, 10-11 tys ton żelaza, tę wielkość wziąłem z książki Bielanina, jak na kilkaset lat to jest to miniprodukcja. Te żużle pierwotne to po jakim procesie, jakiś wytop ale z czego, z jakiego urządzenia, z zwykłej "niskiej dymarki". Jeśli dobrze policzyłem to głównie w świętokrzyskim w XVIII wieku produkcja była ok 3000 żelaza ton rocznie, 150-300 razy więcej od w/w, przy niewiele większej gęstości zaludnienia.
W czasach przedhistorycznych na obszarze tym wydobywano i obrabiano krzemienie, wytapiano także żelazo (m.in. w Nowej Słupi, gdzie znaleziono piecowisko złożone z 45 pieców hutniczych – dymarek, a także tzw. żużle pierwotne pochodzące z okresu od V wieku do X wieku.

Obrazek

A mniejsza o to, mnie zainspirowało do przyjrzenia się temu tematowi, te ostatnie odkrycie z Czelina, chodzi mi o ten miecz o gabarytach szabli może podobnej do szaszki, z wielkości kciuka można sądzić, że głownia ma ok. 3 cm szerokości nie ma na tej głowni też za bardzo rdzy, co to może być za metal, czy ten kolor coś mówi, z byle żelaza nie da się chyba wąskiej szabli zrobić, bo by się szybko w walce albo powyginała, albo połamała. Ma to być, według artykułu, wyrób miejscowy.
Wydaje mi się, że gdyby wyjaśniono dobrze co produkowały finalnie te "piece kotlinkowe" to łatwiej by było odpowiedzieć jak produkowały. Z tego co pamiętam takie szable przekazywało się synowi, łamano je tylko gdy ród się kończył w linii męskiej.

Obrazek

Obrazek

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualno ... linie.html

Awatar użytkownika
Ajron
Posty: 77
Rejestracja: 11 wrz 2013, 10:53
Lokalizacja: Koszalin
Kontakt:

Post autor: Ajron » 13 lis 2013, 12:00

Artamir pisze: A mniejsza o to, mnie zainspirowało do przyjrzenia się temu tematowi, te ostatnie odkrycie z Czelina, chodzi mi o ten miecz o gabarytach szabli może podobnej do szaszki, z wielkości kciuka można sądzić, że głownia ma ok. 3 cm szerokości nie ma na tej głowni też za bardzo rdzy, co to może być za metal, czy ten kolor coś mówi, z byle żelaza nie da się chyba wąskiej szabli zrobić, bo by się szybko w walce albo powyginała, albo połamała. Ma to być, według artykułu, wyrób miejscowy.
Coś Ci się post dziwnie wyświetla, linki z wstaw.org nie działają. Dopiero cytując zauważyłem, że coś tam jest.

Kolorek na tej fotce, zgaduję, że o tą chodzi:
http://www.naukawpolsce.pap.pl/Data/Thu ... 688130.jpg
może raczej wskazywać na brąz; przynajmniej jak na moje niewprawne oko.

Liadon
Posty: 16
Rejestracja: 28 sie 2009, 22:20
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Liadon » 16 lis 2013, 20:38

To nie szable tylko kordy kultury przeworskiej, Wandalów z terenów dzisiejszej polski. Na pewno były robione ze stali, nie z brązu.
Łamana je rytualnie wkłądając do grupu. Symboliczna śmierśc oręża wraz z wojownikiem. Przynajmniej tak mówi teoria. Ich dłogości nie przekraczały metra i faktycznie wykonywane były na miejscu, z miejscowych rud darniowych. Dokładnych badań metaloznawczych broni z tego okresu z naszych ziem nie przeprowadzano.
Jednak na podstawie analogii, germanowie z Danii tak jak nasi germanowie "polscy"urzywali podobnych w podobnym czasie. Po zrobieniu badań tych kordów Duńskich z Illerup, okazało się że zdarzały sie też z nisoweglowej stali. Dziś bysmy powiedzieli ze słabej jakości. z drugiej strony, nie były im potrzebne wtedy mocniejsze bo praktycznie ich wrogowie nie używali uzbrojenia ochronnego, a zabić mozna wszystkim.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Tradycyjne metody wytopu żelaza i stali”