Kuźnia do ocalenia
Moderatorzy: Nomad, BANAN, Marcin, Nikiel
nie przesadzasz dara trochę? bo coś czuję, że co innego komuś zostanie upieprzone...
Niestety chyba takie jest prawo, że jeśli ktoś coś ma na własność to może zrobić z tym co zechce. Można chyba jedynie się ugadać z właścicielką i wspomóc w konserwacji ale nie znam się na prawnych zapiskach więc nic więcej nie mogę powiedzieć. Może jest tak, że jeśli to oznakowany zabytek to nie ma prawa rozebrać ale też nie ma przymusu tego restaurować? Jeśli ona postanowi to rozebrać i będzie mogła to jeszcze pozostanie się przywiązać do muru, czasem działa
Niestety chyba takie jest prawo, że jeśli ktoś coś ma na własność to może zrobić z tym co zechce. Można chyba jedynie się ugadać z właścicielką i wspomóc w konserwacji ale nie znam się na prawnych zapiskach więc nic więcej nie mogę powiedzieć. Może jest tak, że jeśli to oznakowany zabytek to nie ma prawa rozebrać ale też nie ma przymusu tego restaurować? Jeśli ona postanowi to rozebrać i będzie mogła to jeszcze pozostanie się przywiązać do muru, czasem działa
Nie zdążyłem przeczytać, co wypocił „dara”. Niestety, nie on jeden tu błądzi. Nie jest bowiem tak, że „jeśli ktoś coś ma na własność, to może zrobić z tym, co zechce. Można chyba jedynie się ugadać...”. Właściciel obiektu wpisanego do rejestru zabytków ma prawny obowiązek o niego dbać. Obowiązek, a nie jakieś tam widzimisię! Bez zgody konserwatora nie wolno mu tego obiektu (nie tylko pałacu, kuźni też) rozebrać czy przebudować. Jeśli go nie stać na remont, to zobowiązany jest zabezpieczyć budynek w dostępny sposób i poinformować o sytuacji stosowne władze.Marek pisze:nie przesadzasz dara trochę? bo coś czuję, że co innego komuś zostanie upieprzone...
Niestety chyba takie jest prawo, że jeśli ktoś coś ma na własność to może zrobić z tym co zechce. Można chyba jedynie się ugadać z właścicielką i wspomóc w konserwacji ale nie znam się na prawnych zapiskach więc nic więcej nie mogę powiedzieć. Może jest tak, że jeśli to oznakowany zabytek to nie ma prawa rozebrać ale też nie ma przymusu tego restaurować? Jeśli ona postanowi to rozebrać i będzie mogła to jeszcze pozostanie się przywiązać do muru, czasem działa
Ostatnio zmieniony 07 cze 2011, 17:23 przez Michaelis, łącznie zmieniany 1 raz.
Prawo swoje, a życie swoje. Skoro właściciel ma obowiązek, to dlaczego tego po prostu nie robi? Bez zgody konserwatora zabytków nie wolno tego budynku wyremontować. Więc żeby ten obiekt doprowadzić do stanu użyteczności, obecna właścicielka musi chcieć coś z tym zrobić, natomiast konserwator zabytków musi ten pomysł zaakceptować. Jeśli stwierdzi, że planowany remont zbytnio ingeruje w budynek (a w tym przypadku trzeba by go chyba rozebrać do fundamentów albo i głębiej), to się nie zgodzi. Mam znajomego konserwatora, mniej więcej kiedyś mi wytłumaczył o co chodzi w tym interesie;)Michaelis pisze:Nie zdążyłem przeczytać, co wypocił niez-dara. Niestety, nie on jeden tu błądzi. Nie jest bowiem tak, że „jeśli ktoś coś ma na własność, to może zrobić z tym, co zechce. Można chyba jedynie się ugadać...”. Właściciel obiektu wpisanego do rejestru zabytków ma prawny obowiązek o niego dbać. Obowiązek, a nie jakieś tam widzimisię! Bez zgody konserwatora nie wolno mu tego obiektu (nie tylko pałacu, kuźni też) rozebrać czy przebudować. Jeśli go nie stać na remont, to zobowiązany jest zabezpieczyć budynek w dostępny sposób i poinformować o sytuacji stosowne władze.Marek pisze:nie przesadzasz dara trochę? bo coś czuję, że co innego komuś zostanie upieprzone...
Niestety chyba takie jest prawo, że jeśli ktoś coś ma na własność to może zrobić z tym co zechce. Można chyba jedynie się ugadać z właścicielką i wspomóc w konserwacji ale nie znam się na prawnych zapiskach więc nic więcej nie mogę powiedzieć. Może jest tak, że jeśli to oznakowany zabytek to nie ma prawa rozebrać ale też nie ma przymusu tego restaurować? Jeśli ona postanowi to rozebrać i będzie mogła to jeszcze pozostanie się przywiązać do muru, czasem działa
No nie, pisemko może nie wystarczyć. Nie jesteśmy aż tak naiwni, nieprawdaż? Bo, jak widać m.in. na starkówieckim przykładzie, prawo sobie, a życie sobie... (zgadzam się z Maleusem). Jednak przepisy znać wypada, zwłaszcza gdy się o nich pisze, i warto domagać się ich respektowania w słusznej przecież sprawie.Marek pisze:no to dzięki za uświadomienie w takim razie jakieś pisemko do stosownych władz powinno starczyć skoro prawo stoi po naszej stronie.
PS Kwestii, w jakim stopniu kuźnię trzeba by rozebrać („głębiej niż do fundamentów”?), nie rozstrzygnę, bo nie jestem budowlańcem.
Do fundamentów, czyli w takim stopniu, żeby został tylko fundament. Głębiej niż do fundamentów -> ingerencja w fundamentMichaelis pisze: PS Kwestii, w jakim stopniu kuźnię trzeba by rozebrać („głębiej niż do fundamentów”?), nie rozstrzygnę, bo nie jestem budowlańcem.
Poruszanie tematu proponuję rozpocząć od skontaktowania się z obecną właścicielką nieruchomości i wypytaniem czy zamierza coś w tej kwestii robić. W oparciu o uzyskane informacje można stosować pisma do konkretnych organów.
Dziękuję za uściślenie... poniekąd fundamentalne. Jednakże od opinii „z drugiej ręki” cenniejsza byłaby fachowa ekspertyza, oczywiście posiłkująca się przede wszystkim ustaleniami z wizji lokalnej.
„Poruszania tematu” nie trzeba już „rozpoczynać”, gdyż sprawa ciągnie się i jest omawiana od kilku lat. Pisały o tym lokalne czasopisma, a nawet – z mojej inspiracji – poznański dodatek „Gazety Wyborczej”. Obecna właścicielka nie zastosowała się do zaleceń konserwatorskich z 2007 r., nie podjęła się remontu ani najskromniejszego choćby zabezpieczenia obiektu, za to zdążyła złożyć wniosek o wykreślenie kuźni z rejestru zabytków. Czy i jak został rozpatrzony? O to zapytałem pisemnie konserwatora – i na razie czekam na odpowiedź.
„Poruszania tematu” nie trzeba już „rozpoczynać”, gdyż sprawa ciągnie się i jest omawiana od kilku lat. Pisały o tym lokalne czasopisma, a nawet – z mojej inspiracji – poznański dodatek „Gazety Wyborczej”. Obecna właścicielka nie zastosowała się do zaleceń konserwatorskich z 2007 r., nie podjęła się remontu ani najskromniejszego choćby zabezpieczenia obiektu, za to zdążyła złożyć wniosek o wykreślenie kuźni z rejestru zabytków. Czy i jak został rozpatrzony? O to zapytałem pisemnie konserwatora – i na razie czekam na odpowiedź.
Jest jeszcze szansa...
A jednak... Jest szansa na ocalenie. Dziś dowiedziałem się, że minister Zdrojewski wniosek o wykreślenie kuźni z rejestru zabytków rozpatrzył negatywnie. W czerwcu br. zostanie przeprowadzona kontrola obiektu.
Źródło tych informacji: Wojewódzki Oddział Służby Ochrony Zabytków w Poznaniu. Delegatura: 62-800 Kalisz, ul. Juliana Tuwima 10, tel. 62 757 64 21.
Źródło tych informacji: Wojewódzki Oddział Służby Ochrony Zabytków w Poznaniu. Delegatura: 62-800 Kalisz, ul. Juliana Tuwima 10, tel. 62 757 64 21.
Znaczy się jeśli nie wpłynie żadne pismo lub nie wystąpią inne okoliczności skończy się wykreśleniem.
Komisja uzna że obiekt jest w stanie nie nadającym się do odbudowy i minister wniosek zatwierdzi.
Wcześniej nie mógł tego zrobić ,musiał wysłać komisję aby wszystko w papierach grało.
Tak to w praktyce wygląda jeśli obiekt został doprowadzony do tego stanu.
Jeśli właściciel nie ma ochoty tego ratować , to nikt tam złotówki ani gminnej ani unijnej nie włoży.
zdr
Komisja uzna że obiekt jest w stanie nie nadającym się do odbudowy i minister wniosek zatwierdzi.
Wcześniej nie mógł tego zrobić ,musiał wysłać komisję aby wszystko w papierach grało.
Tak to w praktyce wygląda jeśli obiekt został doprowadzony do tego stanu.
Jeśli właściciel nie ma ochoty tego ratować , to nikt tam złotówki ani gminnej ani unijnej nie włoży.
zdr
Wniosek o wykreślenie został załatwiony odmownie – w wyniku postępowania dowodowego i wyjaśniającego w tej sprawie przeprowadzonego (w imieniu ministra) przez Krajowy Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków. Kontrola czerwcowa jest po to, żeby określić sposób i zakres rekonstrukcji tej kuźni. Tak przynajmniej zasugerowała rzeczniczka kaliskiego konserwatora.
Co nie zmienia faktu, że do zaleceń pokontrolnych właścicielka się najprawdopodobniej nie zastosuje i jeśli o sprawie będzie cicho to niedługo nic nie będzie nad trawę wystawać.Michaelis pisze:Wniosek o wykreślenie został załatwiony odmownie – w wyniku postępowania dowodowego i wyjaśniającego w tej sprawie przeprowadzonego (w imieniu ministra) przez Krajowy Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków. Kontrola czerwcowa jest po to, żeby określić sposób i zakres rekonstrukcji tej kuźni. Tak przynajmniej zasugerowała rzeczniczka kaliskiego konserwatora.
Niestety w dzisiejszych czasach jeśli właściciel nie ma dobrych chęci to nikt mu "rudery" na siłę remontował nie będzie.
Nie wiem jaki pogląd na całą sprawę ma gmina bo gdyby chciała przejąć od właścicielki budynek to tylko wtedy jest moim zdaniem szansa na jego uratowanie.
zdr
Biadolenie na tym forum entuzjastów kowalstwa jest doprawdy uderzające. Dominuje tu nie tyle realizm, co dziadowskie czarnowidztwo. Na szczęście minister wybrał inną, bardziej męską opcję i wniosek o wykreślenie kuźni z rejestru odrzucił. Już to samo jest optymistyczne. Zapowiedziana kontrola zaś nie po to jest, żeby kuźnię ostatecznie unicestwić, lecz po to, by opracować plan jej uratowania.
Rekonstrukcja to zadanie niełatwe, ale przecież wykonalne. Jeśli władze oprócz planów i zaleceń nie poskąpią pieniędzy i/lub pomogą w pozyskaniu sponsorów etc., to przedsięwzięcie – realizowane choćby powoli, ale konsekwentnie, stopniowo, etapami – może się udać. Ku zmartwieniu tych, którzy uważają, że im gorzej, tym lepiej.
Rekonstrukcja to zadanie niełatwe, ale przecież wykonalne. Jeśli władze oprócz planów i zaleceń nie poskąpią pieniędzy i/lub pomogą w pozyskaniu sponsorów etc., to przedsięwzięcie – realizowane choćby powoli, ale konsekwentnie, stopniowo, etapami – może się udać. Ku zmartwieniu tych, którzy uważają, że im gorzej, tym lepiej.