Zgrzewanie
Moderatorzy: Nomad, BANAN, Marcin, Nikiel
Zgrzewanie
Piszę do was drodzy młoto-władczy z desperacją. Po raz enty próbowałem zgrzać kawałek metalu ze sobą. Zaczynałem od resora więcej z ciekawości rezultatu niż z chęci wykonania zgrzewu. Ale potem po krótkim przestudiowaniu tematu zabrałem się za stal zbrojeniową również bez rezultatu. A dzisiaj złapałem za kawałek konstrukcyjnej i znowu nic!
Robię dokładnie w ten sposób: przygotowuje kęs lekkim kuciem, płaskim młotkiem( w celu wyrównania i ukształtowania miejsca pod zgrzew. Następnie szlifuje miejsce pod zgrzew i ponownie równam o kowadło. Grzeje na jasna wisnie i zasypuje boraksem, syto. Znowu grzeje czyszczę ze starego boraksu, zasypuje nowym i wyginam materiał w ucho. Delikatnie dociskam kawałki "do zgrzania" do siebie. Grzeje do białego żaru i mocno uderzam płaskim młotkiem o wadze 3kg. Staram się o temperaturę tuż poniżej zapłonu stali. Niech mi ktoś wyjaśni co robię źle bo co to za kowal co zgrzewać nie potrafi?
Robię dokładnie w ten sposób: przygotowuje kęs lekkim kuciem, płaskim młotkiem( w celu wyrównania i ukształtowania miejsca pod zgrzew. Następnie szlifuje miejsce pod zgrzew i ponownie równam o kowadło. Grzeje na jasna wisnie i zasypuje boraksem, syto. Znowu grzeje czyszczę ze starego boraksu, zasypuje nowym i wyginam materiał w ucho. Delikatnie dociskam kawałki "do zgrzania" do siebie. Grzeje do białego żaru i mocno uderzam płaskim młotkiem o wadze 3kg. Staram się o temperaturę tuż poniżej zapłonu stali. Niech mi ktoś wyjaśni co robię źle bo co to za kowal co zgrzewać nie potrafi?
Niepotrzebnie czyścisz ze starego boraksu- w ten sposób usuwasz warstwę, która osłania metal dopuszczając powietrze i po ptokach- powstają tlenki na powierzchni. Nowa warstwa teoretycznie powinna je rozpuścić i wyciągnąć, ale nie zawsze się to dzieje.
No i moim zdaniem młotek za ciężki. Weź taki 3 funtowy (1,5kg), powinien styknąć- ja takiego używam i bangla. Najważniejszy jest pierwszy zgrzew- by metal chwycił, więc nie ma co walić na chamca bo Ci się poodgina zamiast złączyć ze sobą. Pierwsze uderzenie zgrzeje, drugie rozłamie. Robota bez sensu. Mając 3funtówkę w ręku używaj grawitacji zamiast siły- młotek zrobi swoje, ew. troszeczkę siły tak z czuciem. Dopiero 2-3 grzanie możesz przyp... ee... uderzyć mocniej Ale to też stopniowo, wyczujesz kiedy metal się zgrzeje i będziesz wiedział czy można już walnąć czy jeszcze nie.
Zamiast szlifować, boraksić, znowu szlifować, przekuwać itd., po prostu wyrównaj powierzchnię, oszlifuj, rozgrzej do wisienki, wtedy zakuj jedno na drugie i posyp boraksem, rozgrzej do pomarańczowego, posyp raz jeszcze i heja na maksa do temp. zgrzewu.
U mnie działa u Ciebie też powinno.
Nie poddawaj się, a na pewno w końcu się uda Jak już się uporasz to się pochwal.
No i moim zdaniem młotek za ciężki. Weź taki 3 funtowy (1,5kg), powinien styknąć- ja takiego używam i bangla. Najważniejszy jest pierwszy zgrzew- by metal chwycił, więc nie ma co walić na chamca bo Ci się poodgina zamiast złączyć ze sobą. Pierwsze uderzenie zgrzeje, drugie rozłamie. Robota bez sensu. Mając 3funtówkę w ręku używaj grawitacji zamiast siły- młotek zrobi swoje, ew. troszeczkę siły tak z czuciem. Dopiero 2-3 grzanie możesz przyp... ee... uderzyć mocniej Ale to też stopniowo, wyczujesz kiedy metal się zgrzeje i będziesz wiedział czy można już walnąć czy jeszcze nie.
Zamiast szlifować, boraksić, znowu szlifować, przekuwać itd., po prostu wyrównaj powierzchnię, oszlifuj, rozgrzej do wisienki, wtedy zakuj jedno na drugie i posyp boraksem, rozgrzej do pomarańczowego, posyp raz jeszcze i heja na maksa do temp. zgrzewu.
U mnie działa u Ciebie też powinno.
Nie poddawaj się, a na pewno w końcu się uda Jak już się uporasz to się pochwal.
Iskierka czy dwie to niekoniecznie zły sygnał- to mogą być palone tlenki, coś co akurat było w powietrzu i się zajęło ogniem itp.
Chyba, że wygląda jak "zimny ogień" do tortu, wtedy sygnał, że grzejesz za mocno- żelazo się wypala i zostaje śmieć. Jedna-dwie to jeszcze nie tragedia, ale jak zaczyna syczeć i walić iskrami to źle, takich sytuacji unikaj, że tak przewrotnie powiem, jak ognia
W skrócie- nie grzej za mocno (jasny żółty wystarcza), nie bij za mocno, a będzie w porządku.
Czyszczenie boraksem (sypiesz na rozgrzane, wypalasz i usuwasz) jest dobre po zgrzewie, żeby pozbyć się tlenków z powierzchni i nie wkuwać ich z powrotem w metal. Natomiast z pomiędzy warstw nie trzeba- jak trzepniesz młotkiem same wylecą ze środka
Swoją drogą- tego się naucz na pamięć, bo ani rusz jak nie masz pirometru porządnego.
http://www.technique.pl/51/tab2.jpg Skan słaby, ale poglądowo mniej więcej dla orientacji wystarcza.
Chyba, że wygląda jak "zimny ogień" do tortu, wtedy sygnał, że grzejesz za mocno- żelazo się wypala i zostaje śmieć. Jedna-dwie to jeszcze nie tragedia, ale jak zaczyna syczeć i walić iskrami to źle, takich sytuacji unikaj, że tak przewrotnie powiem, jak ognia
W skrócie- nie grzej za mocno (jasny żółty wystarcza), nie bij za mocno, a będzie w porządku.
Czyszczenie boraksem (sypiesz na rozgrzane, wypalasz i usuwasz) jest dobre po zgrzewie, żeby pozbyć się tlenków z powierzchni i nie wkuwać ich z powrotem w metal. Natomiast z pomiędzy warstw nie trzeba- jak trzepniesz młotkiem same wylecą ze środka
Swoją drogą- tego się naucz na pamięć, bo ani rusz jak nie masz pirometru porządnego.
http://www.technique.pl/51/tab2.jpg Skan słaby, ale poglądowo mniej więcej dla orientacji wystarcza.
Jak zgrzewam to nie bawię się w żadne czyszczenie czy szlifowanie powierzchni które będą zgrzewane. Grzeje do wiśni i sypię boraksu, potem grzeje do żółtego i leciutko tylko pukam młoteczkiem co by powierzchnie zgrzewu się dopasowały, a syf z pomiędzy wyszedł. To powtarzam 2 razy dopiero za 3 razem grzeje do białego i zgrzewam. I tez co najmniej 2 razy, wtedy jest pewność ,że przy dalszym kuciu zgrzeiny się nie rozwarstwią.
powodzenia życzę
p.s. nie żałuj boraksu
powodzenia życzę
p.s. nie żałuj boraksu