Raising - jak po polsku ?

Hełmy, zbroje itp.

Moderatorzy: Nomad, BANAN, Marcin, Nikiel

Nieczar
Posty: 126
Rejestracja: 17 lis 2009, 12:27
Lokalizacja: EU
Kontakt:

Post autor: Nieczar » 23 wrz 2010, 15:49

no to jki jest sems stosować go w czystej wersji

wyciąganie poprzez zbijanie / wysklepianie - tak

wyciąganie poprzez wyciąganie - nie ...nie widzę tu sensu :-?

...pamętajmy ,ze u "angoli" termin "raising" określa konkretną metodę wyciągania formy

Awatar użytkownika
wat93
Administrator
Posty: 1425
Rejestracja: 28 sie 2009, 12:02
Lokalizacja: Jarocin
Kontakt:

Post autor: wat93 » 23 wrz 2010, 16:19

a co to ma za znaczenie czy Ty wyoblasz od srodka czy od brzegu? to dalej ta sama operacja tylko w druga strone...

Awatar użytkownika
EO
Posty: 159
Rejestracja: 26 lut 2010, 12:02
Lokalizacja: W-wa

Post autor: EO » 23 wrz 2010, 16:26

Myślę, że Paweł pisząc "od środka" miał na myśli "od wewnętrznej strony".

Awatar użytkownika
Maleus
Posty: 423
Rejestracja: 02 sty 2010, 11:47
Lokalizacja: Rybarzowice
Kontakt:

Post autor: Maleus » 23 wrz 2010, 20:05

Wyoblanie poprzez zbijanie od góry być może brzmi poprawnie.
Może lepiej pozostać przy angielskiej wersji słowa? "Raising" i wszystko jasne. Równie dobrze można szukać polskiego odpowiednika słowa windsurfing :->

Nieczar
Posty: 126
Rejestracja: 17 lis 2009, 12:27
Lokalizacja: EU
Kontakt:

Post autor: Nieczar » 25 wrz 2010, 15:20

chyba pozostanę przy " ksztaltowaniu/formowaniu poprzez raising" ...tak będzie bezpieczniej w moim odczuciu ;-)

Awatar użytkownika
EO
Posty: 159
Rejestracja: 26 lut 2010, 12:02
Lokalizacja: W-wa

Post autor: EO » 25 wrz 2010, 20:54

Ja mimo wszystko uważam, że w tak tradycyjnym rzemiośle angielskie makaronizmy są nie na miejscu, dlatego pozostaję przy "wyciąganiu/zbijaniu" :)

Nieczar
Posty: 126
Rejestracja: 17 lis 2009, 12:27
Lokalizacja: EU
Kontakt:

Post autor: Nieczar » 25 wrz 2010, 22:03

...zastanawia mnie ta nasza "tradycyjnosć" ...gdyby tak bylo w istocie nie zastanawialibyśmy się obecnie nad polskim słowem oznaczajacym "raising"

poza tym czy znasz obecnie jkąś polską szkołę/uczelnię gdzie można sie tej techniki nauczyć ?
...tradycja przejawia sie rownież w pielęgnowaniu ciaglości edukacyjnej

...a co do makaronizmow ...repusowanie,trybowanie,drykowanie ,i wiele innych :-)

Awatar użytkownika
EO
Posty: 159
Rejestracja: 26 lut 2010, 12:02
Lokalizacja: W-wa

Post autor: EO » 25 wrz 2010, 23:03

Zastanawiamy się dlatego, że to technika, która pozostała chyba tylko w kociołkarstwie, a to fach dość dawno już wymarły.

Pisząc "tradycyjna" miałem na myśli - stosowana w przeszłości, a nie wymyślona w epoce przemysłowej, typu np frezowanie, walcowanie czy spawanie.

Poza tym - nie udawaj, że nie widzisz różnicy między makaronizmami niemieckimi, obecnymi w polskim rzemiośle od setek lat, a makaronizmem "raising", obecnym w polskim płatnerstwie, odkąd polscy płatnerze przeczytali to słowo w internecie.

Nieczar
Posty: 126
Rejestracja: 17 lis 2009, 12:27
Lokalizacja: EU
Kontakt:

Post autor: Nieczar » 25 wrz 2010, 23:54

szczerze mówiąc czy to będzie niemieckie "treiben" czy francuskie "repousse" ...a angielskie "raising" ...nie ,nie widzę różnicy ,makaronizm to makaronizm ,a ja jestem względnie tolerancyjny :-)

może idąc tym tropem warto by poszukać niemieckich lub francuskich odpowiedników znaczeniowych (?) ...ale z tego co się orientuję , przynajmniej od strony niemieckiej, tam rownież stosuje się szereg zamienników w różnych związkach :-? (między innymi "aufziehen"odpowiednika naszego "podnosić"/"naciągać" )...ale specjalistą w tej materii nie jestem :-(

pamiętając ,że mowimy o szeregu specjalizacji "blaszanych" ...nie jedynie o platnerstwie militarnym

generalnie nie widzę powodu dlaczego nie mielibyśmy stosować "raising" okreslajacego konkretnie o jakiej technice mowa ( nota bene rownież powstalego stosunkowo niedawno) ...w analogii do wspomnianego windsurfingu ..albo nowego lobbingu czy mobbingu :-) ....świat idzie naprzód ...CAŁY :-)

co nie zmienia faktu ,że mimo wszystko wolalbym znaleźć jakiś nam bliższy kulturowo termin

prawda jest taka ,że u nas tradycja rzemiosł "blaszanych" w zasadzie umarła :-( ...z wyjątkiem repuserstwa ,dekoracyjnego dekarstwa i drykierstwa (te akurat najblizsze jest raisingowi :-) ) ...reszta fachów uczy się na nowo :-(

thoracifex
Posty: 28
Rejestracja: 16 sie 2010, 17:05
Lokalizacja: Wretslaw/ Varsovia

Post autor: thoracifex » 26 wrz 2010, 09:34

EO pisze:Myślę, że Paweł pisząc "od środka" miał na myśli "od wewnętrznej strony".
dokładnie... nieprecyzyjnie się wysłowiłem, ale myślałem że to oczywiste.

Ogólnie rzecz biorąc to chyba pozostanę przy terminie "raising". Jak na razie to i tak zdecydowana większość klientów gotowych zapłacić za tą technikę nielicznym polskim płatnerzom to zagraniczniacy. Zatem pozostaje operowanie terminem międzynarodowym. A z tego co się orientuję termin ten jest znany i bardzo jednoznaczny wśród ludzi "ze środowiska". Z czasem zapewne i w Polsce przyjmie się szybciej termin anglojęzyczny niż wymyślony tu przez nas. Wydaje mi się, że każdy inny termin mógłby powodować kiedyś jakieś niejasności i nieporozumienia. Zatem pozostanie przy "raisingu" wydaje mi się najodpowiedniejsze.
pozdrawiam

Vern

Maciej
Posty: 40
Rejestracja: 14 lip 2010, 21:50
Lokalizacja: Olsztyn

Post autor: Maciej » 26 wrz 2010, 11:01

thoracifex pisze:
EO pisze:Myślę, że Paweł pisząc "od środka" miał na myśli "od wewnętrznej strony".
dokładnie... nieprecyzyjnie się wysłowiłem, ale myślałem że to oczywiste.

Ogólnie rzecz biorąc to chyba pozostanę przy terminie "raising". Jak na razie to i tak zdecydowana większość klientów gotowych zapłacić za tą technikę nielicznym polskim płatnerzom to zagraniczniacy. Zatem pozostaje operowanie terminem międzynarodowym. A z tego co się orientuję termin ten jest znany i bardzo jednoznaczny wśród ludzi "ze środowiska". Z czasem zapewne i w Polsce przyjmie się szybciej termin anglojęzyczny niż wymyślony tu przez nas. Wydaje mi się, że każdy inny termin mógłby powodować kiedyś jakieś niejasności i nieporozumienia. Zatem pozostanie przy "raisingu" wydaje mi się najodpowiedniejsze.
a odnosnie tego co napisales mozna by zaczac kolejny ciekawy watek tej rozmowy a mianowicie:
rzucie okiem na allegro, tam co drugi wyrob jest rajzingowany (uzywki albo nowki), hartowany, ze stali sprezynowej albo czterdziestkipiatki, czasem nawet zrobiony przez kogos znanego i idzie o dziwo za 150-200 zl ( nie mowie o kolankach lub lokciach ale o calych bigwantach czy nareczakach). wiem ze niektorzy z was korzystaja z gmerkow, slyszalem nawet o numerowaniu wyrobow ale jest to raczej awangarda ( z tego co zauwazylem) co stwarza pole do popisu szerokiemu gronu podrobkowiczow...

Awatar użytkownika
Maleus
Posty: 423
Rejestracja: 02 sty 2010, 11:47
Lokalizacja: Rybarzowice
Kontakt:

Post autor: Maleus » 26 wrz 2010, 11:57

Ceny na rynku wtórnym są jakie są właśnie z tego względu, że ludzie odnoszą się nieufnie do tego co producent/użytkownik sprzętu napisał - wiadomo, napisać można cokolwiek. Znam to niestety z autopsji, zrobiłem trochę sprzętu "nadprogramowego", żeby przećwiczyć niektóre rozwiązania, inne poznać, po czym sprzęt trafił na allegro. I klops... Okazuje się, że lepiej nie pisać z czego i jak wykonany jest element, bo część ludzi tego nie zrozumie, druga część w to nie uwierzy. Może certyfikaty trzeba będzie dodawać w przyszłości ;-)

A wracając do tematu przewodniego wątku: warto byłoby znaleźć łacińskie określenie "raising". W średniowieczu przecież nie wszyscy mówili po angielsku, więc gdzieś to słowo musi być. Nie jako określenie na kucie/wyciąganie/wyoblanie/wysklepianie od góry, tylko jako określenie czynności. Może się okazać, że "raising" to po prostu kucie, a "dishing" - klepanie.

Maciej
Posty: 40
Rejestracja: 14 lip 2010, 21:50
Lokalizacja: Olsztyn

Post autor: Maciej » 26 wrz 2010, 12:47

Maleus pisze:Ceny na rynku wtórnym są jakie są właśnie z tego względu, że ludzie odnoszą się nieufnie do tego co producent/użytkownik sprzętu napisał - wiadomo, napisać można cokolwiek. Znam to niestety z autopsji, zrobiłem trochę sprzętu "nadprogramowego", żeby przećwiczyć niektóre rozwiązania, inne poznać, po czym sprzęt trafił na allegro. I klops... Okazuje się, że lepiej nie pisać z czego i jak wykonany jest element, bo część ludzi tego nie zrozumie, druga część w to nie uwierzy. Może certyfikaty trzeba będzie dodawać w przyszłości ;-)
kiedys w tym celu rzemieślnicy powolywali cechy, mysle ze w dobie internetu wystarczylyby gmerki, numerowanie produktu oraz ewidencja sprzedazy dostepna dla ewentualnych odkupujacych

Awatar użytkownika
EO
Posty: 159
Rejestracja: 26 lut 2010, 12:02
Lokalizacja: W-wa

Post autor: EO » 26 wrz 2010, 13:48

Ceny na rynku wtórnym są takie a nie inne dlatego, że:

- target sprzedaży to w 90% młodzi ludzie, dla których z jednej strony 500zł za bigwanty to jest szczyt możliwości finansowych, z drugiej - jakość osiągalna za te 500zł jest dla nich całkowicie wystarczająca, wszystko powyżej uważają za "ultrasostwo" i lans, bynajmniej nie w rozumieniu pozytywnym. Jak się poczyta Frehę, to takie podejście wyłazi wyraźnie.

- jest cała gama rzemieślników, którzy rynek cenowo psują - głównie młodych, początkujących, którzy z jednej strony nie cenią się jeszcze dość, żeby zaśpiewać cenę faktycznie odzwierciedlającą koszty pracy, z drugiej - są jakby lustrzanym odbiciem tych powyżej i 500zł jest dla nich kwotą bardzo dużą, bo mieszkają z rodzicami, studiują i te pieniądze traktują jako kieszonkowe. 500zł kieszonkowego miesięcznie to dużo - można sobie kupić fajną gierkę na konsolę, parę książek, nowe dżinsy i jeszcze zostanie na miesiąc imprezowania z kolegami.

Jedno z drugim się uzupełnia. Początkujący płatnerze uczą się coraz więcej, inwestują i albo dochodzą do etapu bigwantów za 3 tysiące, albo odpadają, bo kończą studia, idą do pracy i nie mają już czasu na zabawy z młotkiem w warsztacie taty. Ale w międzyczasie wypływają nowi i kółko się zamyka.

A co do Allegro jako takiego - dział "Rycerstwo" na Allegro to jest śmietnik, tam się sprzedaje głównie tanie dziadostwo. Spytajcie każdego, kto się bawi w reenacting parę lat - jeśli masz jakieś stare, niehistoryczne, brzydkie i ogólnie do dupy sprzęty, Allegro wchłonie je jak gąbka. O ile cena nie będzie wyższa niż 100zł.

Nieczar
Posty: 126
Rejestracja: 17 lis 2009, 12:27
Lokalizacja: EU
Kontakt:

Post autor: Nieczar » 30 wrz 2010, 15:19

...kwestia płatnerzy "niedzielnych" i zawodowców to osebny temat do dyskusji...

wracając do wątku głównego...chyba jednak nie ma większego sensu poszukiwać na sile polskiego odpowiednika określającego "raising" w tej postaci w jakiej określe go termin angielski
...w zasadzie nie mam nic przeciwko stosowaniu makaronizmu :mrgreen: ...tyle tylko ,ze w opcji "...poprzez raising " ,bo "rajzingowanie" brzmi faktycznie sztucznie :-?

ODPOWIEDZ

Wróć do „ PŁATNERSTWO - armorer's trade”