OBSŁUGA SZLIIERKI KĄTOWEJ "BOSCHKI"
Moderatorzy: Nomad, BANAN, Marcin, Nikiel
Trzeba się wyrabiać jak to mówi mój kolega...
Na razie jestem cały. Spawam w długim rękawie zawsze, łuk zasłaniam rękawicą na lewej ręce, świece sobie po twarzy tylko przy cheftowaniu. Mam przyłbicę samościemniającą ale zdejmowanie jej i zakładanie okularów zajmuje za dużo czasu. Poza tym jest niewygodna jak trzeba gdzieś nurkować pod konstrukcją żeby coś złapać. Używam jej do tiga głównie.
No i ZAWSZE mam okulary założone. ( choć mimo okularów już chyba z 6 razy mi okulistka wyciągała opiłek)
Na razie jestem cały. Spawam w długim rękawie zawsze, łuk zasłaniam rękawicą na lewej ręce, świece sobie po twarzy tylko przy cheftowaniu. Mam przyłbicę samościemniającą ale zdejmowanie jej i zakładanie okularów zajmuje za dużo czasu. Poza tym jest niewygodna jak trzeba gdzieś nurkować pod konstrukcją żeby coś złapać. Używam jej do tiga głównie.
No i ZAWSZE mam okulary założone. ( choć mimo okularów już chyba z 6 razy mi okulistka wyciągała opiłek)
"kowal po to ma kleszcze żeby różne rzeczy trzymać"
Jakoś nie mogę zgodzić się z tym, że nie można zakładać rękawic do szlifowania. Pomijając wspomniane już odruchy ręki przy opadaniu opiłków na skórę, nawet jeśli one nie występują, to nie wiem, jak można w pełni skupić się szlifując przykładowo kamienną tarczą bez rękawic. Poza tym kiedyś z niewyspania dwa razy "oszlifowałam" sobie rękawicę, na szczęście nie rękę, bo skóra potrzebuje czasu na regenerację, a rękawicę można wymienić. Jeśli rękawica dobrze przylega do skóry i jest cienka, a przede wszystkim pracuje się ostrożnie, to (przynajmniej moim zdaniem) nie ma takiej możliwości, żeby ją ściągnęło z ręki. Nie zawsze szlifuję w rękawicach, ale jeśli np pracuję dłużej nad jednym elementem, to rękawice muszą być.
- Borsuk Mat
- Posty: 181
- Rejestracja: 05 kwie 2012, 13:13
- Lokalizacja: Kraków
W szkole zawsze powtarzali ze nie szlifujemy, nie piłujemy w rękawicach. Bo urządzenie złapie rękawice i wciągnie całą rękę. Inna sprawa ze inne rękawice wtedy były
A tu filmik o odzieży ochronnej - polecam
http://www.youtube.com/watch?v=Ah-FmYnaIWw
A tu filmik o odzieży ochronnej - polecam
http://www.youtube.com/watch?v=Ah-FmYnaIWw
ja osobiście rękawic używam tylko gdy czyszczę materiał przed wniesieniem go do warsztatu (z rdzy i luźnej zendry) i później, gdy "myję" pod farbę. Nie wyobrażam sobie używania szlifierki kątowej (nie kONtowej, jak niektórzy tutaj piszą) w rękawiach. Wogóle praca w rękawicach jest niewygodna. Goły palec jest najlepszym czujnikiem nierówności na obrabianym elemencie.
Szlifierka oczywiśćie bez osłonek (osłonki zasłaniają widoczność). Okulary przy szlifowaniu to podstawa. Warto nakładać jakieś nauszniki ochronne przy szlifowaniu - znika krępacja w "dociskaniu" tarczy. Osobiście odnoszę wrażenie jakby szlifierka miała większą moc gdy zakładam nauszniki.
Jak tnę coś szlifierką kątową to tylko od siebie - w kierunku do siebie tarcza szybciej się zużywa i trudniej prowadzić po prostej.
Szlifierka oczywiśćie bez osłonek (osłonki zasłaniają widoczność). Okulary przy szlifowaniu to podstawa. Warto nakładać jakieś nauszniki ochronne przy szlifowaniu - znika krępacja w "dociskaniu" tarczy. Osobiście odnoszę wrażenie jakby szlifierka miała większą moc gdy zakładam nauszniki.
Jak tnę coś szlifierką kątową to tylko od siebie - w kierunku do siebie tarcza szybciej się zużywa i trudniej prowadzić po prostej.
- Grzegorz K.
- Administrator
- Posty: 3844
- Rejestracja: 29 sie 2009, 12:21
- Lokalizacja: Ustka/Słupsk
Czasem używam rękawic zimą, gdy na hali jest +5 stopni i łapy kostnieją. Jednak wygodne to to nie jest. Nie wyobrażam sobie pracy w rękawicach przy +20 stopniach. Często i dużo szlifuję i tnę. Materiał szybko się nagrzewa. Niby łatwo się bez rękawic poparzyć, ale nie używając ich łapa szybo się hartuje. Od częstych okaleczeń skóra twardnieje i grubieje, co zapobiega późniejszym urazom. Dzięki temu nie raz łapiąc jakiś jeszcze zbyt mocno nagrzany element, sparzyłem się, ale żadnej rany ni burchla nie miałem. Po prostu wierzchnia warstwa skory bieleje, a potem ściera się to przy pracy. Poza tym nie obrobione krawędzie czepiają się rękawic i ogólnie kiepski mają wpływ na precyzję działania.
Rzadko zdejmuję osłonę. Kieruje strumieniem iskier, nie pozwala palcom na przytulenie się do tarczy, niekiedy nawet daje wygodne oparcie.
Rzadko wykręcam rączkę. Ciężko o pewny chwyt szlifierki bez niej. Ona też czasem daje wygodne oparcie podczas cięcia.
Szlifuje zawsze w słuchawkach. Używam Peltora Optime III.
Zawsze zakładam jakieś okulary. Na początku używałem okularów do pływania. Były najbezpieczniejsze, ale zbyt szczelne - parowały. Teraz używam jakichś prostych plastików za 20 zł, ale jestem z nich zadowolony. W ciągu 3 lat tylko 2 opiłki były tak powabne, by wpaść mi w oko.
Tarcza musi obracać się zawsze tak by wyrywała mi szlifierkę z łap, a nie by pchała ją do mnie.
Mam zawsze pod ręką przynajmniej 2 kątówki z różnymi tarczami, by nie kusiło mnie do szlifowania tarczą do cięcia.
Jak ktoś mi sprezentuje tanią tarczę do ciecia i ta zaczyna 'pływać', płynnie gibać się na boki podczas cięcia, to ją łamię i wywalam. Nigdy mi jeszcze nie połamało tarczy w trakcie pracy i wolałbym tego nie doświadczać.
Gdy szlifuję to zazwyczaj w fartuchu. Jeśli go nie mam na sobie, to zawsze ustawiam się względem strumienia iskier tak, by nie padały bezpośrednio na ubranie.
Rzadko zdejmuję osłonę. Kieruje strumieniem iskier, nie pozwala palcom na przytulenie się do tarczy, niekiedy nawet daje wygodne oparcie.
Rzadko wykręcam rączkę. Ciężko o pewny chwyt szlifierki bez niej. Ona też czasem daje wygodne oparcie podczas cięcia.
Szlifuje zawsze w słuchawkach. Używam Peltora Optime III.
Zawsze zakładam jakieś okulary. Na początku używałem okularów do pływania. Były najbezpieczniejsze, ale zbyt szczelne - parowały. Teraz używam jakichś prostych plastików za 20 zł, ale jestem z nich zadowolony. W ciągu 3 lat tylko 2 opiłki były tak powabne, by wpaść mi w oko.
Tarcza musi obracać się zawsze tak by wyrywała mi szlifierkę z łap, a nie by pchała ją do mnie.
Mam zawsze pod ręką przynajmniej 2 kątówki z różnymi tarczami, by nie kusiło mnie do szlifowania tarczą do cięcia.
Jak ktoś mi sprezentuje tanią tarczę do ciecia i ta zaczyna 'pływać', płynnie gibać się na boki podczas cięcia, to ją łamię i wywalam. Nigdy mi jeszcze nie połamało tarczy w trakcie pracy i wolałbym tego nie doświadczać.
Gdy szlifuję to zazwyczaj w fartuchu. Jeśli go nie mam na sobie, to zawsze ustawiam się względem strumienia iskier tak, by nie padały bezpośrednio na ubranie.
Re: OBSŁUGA SZLIIERKI KĄTOWEJ "BOSCHKI"
Nigdy nie tnie się kątówką w ten sposób, aby iskry leciały do przodu. Zawsze iskry między nogi. W przypadku zakleszczenia narzędzie frunie w naszą stronę często jadąc na tarczy w naszym kierunku. Tnie się materiał z boku lub między nogami stojąc w lekkim rozkroku iskrami do nas. Lekko trzyma się narzędzie i w razie kleszcza automatycznie wyskakuje z niego do przodu - tam gdzie nas nie ma. Nawet jak wyleci z ręki, to się od nas oddali. Czasem, jak nie ma innej możliwości, to można ciąć iskrami do przodu. Wtedy tnie się na jakiejś podstawce i tą częścią tarczy od naszej strony stojąc lekko z boku. Tylko i wyłącznie! W razie zakleszczenia podbije kątówkę do góry. Gdy będziemy ciąć inną powierzchnią tarczy, maszynę popchnie w naszą stronę lub w dół - w nogę np. Stojąc w rozkroku lub tnąc lekko z boku - iskrami do nas - w razie zerwania tarczy poleci jej fragment za nas. Jak się odbije od czegoś, to dostaniemy w dupę lub plecy, a nie w twarz.