Piec dla amatora, czyli mały palnik gazowy odsłona druga
: 20 wrz 2019, 01:30
Zainspirowany wątkiem „Mały palnik gazowy na początek”, po przeczytaniu pojawiających się w nim komentarzy - a w szczególności - komentarzy osób prawdopodobnie takich jak ja, czyli będących pozbawionymi warsztatu z prawdziwego zdarzenia i wciąż jeszcze tylko początkującymi amatorami, pokusiłem się o skonstruowanie i dokładne udokumentowanie powstawania mojego kolejnego gazobetonowego „piecyka”. Zanim jednak napiszę coś więcej, proponuję obejrzeć krótkie, jednominutowe video:
https://youtu.be/TBM_Odn8Ta0
Jest moc... Chociaż - jak do zastosowań „kowalskich” - może i jest ona wciąż jeszcze bardzo mizerna.
W każdym razie, ja właśnie w czymś takim zahartowałem już ładnych parę ostrzy i rozżarzyłem do kucia niejeden kawałek stali. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że jest to tylko rozwiązanie tymczasowe i prowizoryczne z wieloma wadami i ograniczeniami, niemniej – piecyk „daje radę”.
Ok. jeżeli kogoś zainteresowałem tym tematem, to cieszę się bardzo i zapraszam do dalszej lektury.
Na początek, podam podstawowe parametry mojego piecyka:
Wymiary pieca 440x200x200mm, „kanał” obustronnie otwarty 60x60mm, grubość ścian 70mm, materiał – tym razem postawiłem na wytrzymałość, tracąc trochę na wsp. przenikania ciepła - dwa bloczki gazobetonu o wymiarach 60x20x10cm (600 kg/m3, EI 240, 0.5W/m2K). Łączna moc zastosowanych palników wynosi około 9,8kW. Całkowity koszt budowy pieca zamyka się w ok. 115zł, w tym koszt trzech palników JUN 12 (1100C) - ok. 75zł. Koszt godziny pracy pieca (na trzech kartuszach gazowych 400ml) wynosi od 11-stu do 20zł.
Jak widać, jest to rozwiązanie bardzo tanie, a do tego niezbędne do jego budowy materiały (wyszczególnię je później) są ogólnie dostępne. Żeby więcej nie przynudzać, resztę tego tekstu zilustruję fotografiami.
Pierwszy krok, to przycięcie na żądana długość (tu: 440mm) dwóch bloczków gazobetonu o wymiarach 60x20x10cm i zaznaczenie zarysów pod wycięcie w nich „kanału”.
Zewnętrzne krawędzie przyszłego „kanału” nacinam na żądaną głębokość (tu: ok.25mm) brzeszczotem, a następnie pomiędzy nimi dodaję dwa kolejne nacięcia które ułatwią dalsze kucie dłutami.
Aby uniknąć pęknięć, kucie zaczynam od środkowej bruzdy.
Następnie, kończę kucie wąskim dłutem usuwając boczne bruzdy.
Dno „kanału” pogłębiam (do 30mm) i wyrównuję szerokim dłutem.
Całą operację trzeba niestety powtórzyć z drugim bloczkiem gazobetonu. Aby obie połówki „kanału” później dokładnie pasowały do siebie, trzeba je do siebie przymierzyć i wstępnie zaznaczyć miejsca pod nacięcia.
Po wycięciu drugiej połowy kanału, otrzymuje coś takiego:
Przechodzę do drugiego etapu – wycinania gniazd pod palniki gazowe. Bloki gazobetonu dokładnie pasuję do siebie i łączę je okręcając taśmą pakową. Następnie po odwróceniu tak połączonych bloków na bok, rozpoczynam wiercenie otworów pod palniki.
W moim piecyku zastosowałem metalowe gniazda przedłużające i jednocześnie mocujące posiadane prze zemnie palniki. Nie jest to jednak żaden wymóg, można z powodzeniem osadzać palniki bezpośrednio w otworach wywierconych w gazobetonie. W tym jednak przypadku, każde z trzech gniazd jest zbudowane z złączki nakrętnej równoprzepływowej 3/4" i wkręconego w nią krótkiego odcinka gwintowanej „czarnej” rury. Złączka utrzymuje sztywno dyszę palnika, wkręcona rura ogranicza głębokość na jaką palnik wsuwa się w złaczkę i dodatkowo przedłuża nieco jego dyszę – co ma spore znaczenie ze względu na umiejscowienie otworów zasysających powietrze w palniku. Gniazda palników są rozmieszczone co 90mm, pierwsze i ostatnie gniazdo znajduje się w odległość 130mm liczonej od krawędzi pieca (końca kanału).
Po dopasowaniu gniazd do wywierconych otworów w obydwu bloczkach, mocno zwilżam wodą gazobeton i mocuję wstępnie gniazda na uprzednio dobrze namoczoną i uzupełnioną dodatkiem soli kuchennej glinkę rzeźbiarską. Jest to całkiem dobre spoiwo chociaż trudno mi powiedzieć jakie są w nim dodatki „ulepszające” oprócz samej gliny. Niemniej, szybko i mocno wiąże, nie pęka od temperatury a do tego po paru godzinach pracy pieca zamienia się w ceramikę.
W identyczny sposób skleiłem cały piec. Ponieważ glinka w kontakcie z gazobetonem bardzo szybko traci wilgotność, operację tą trzeba przeprowadzić naprawdę sprawnie.
Po mniej więcej dobie, konstrukcję nawierciłem i uzupełniłem metalowymi wewnętrznymi wzmocnieniami. Tym razem użyłem sporych gwoździ (pełna dowolność – można użyć stare wiertła itp.) zalanych prawie płynnym gipsem budowlanym.
Po wyschnięciu gipsu, oszlifowałem wszystkie ostre krawędzie gazobetonu (łatwo się wykruszają), oczyściłem gniazda z pyłu i resztek glinki, a następnie ustawiłem i przygotowałem do pierwszego odpalenia piec.
Pierwsze odpalenie nie powinno trwać zbyt długo – wskazane jest tu stopniowe dalsze dosuszanie glinki polegające na kilku następujących po dłuższych przerwach krótkich (np. 5-cio minutowych) rozpaleniach.
Na koniec jeszcze, wcześniej wspomniana „lista” materiałów:
- 2x 4.78zł Bloczek komórkowy Ytong 10 x 20 x 60 cm
- 2x 6.18zł Rura gwintowana 20 x 100 mm czarna
- 3x 3.18zł Złączka nakrętna równoprzepływowa 3/4" czarna
- 1x 7.10zł glina rzeźbiarska ASTRA 500g
- odrobina gipsu budowlanego i cztery stare wiertła 8mm lub np. gwoździe ok. 18cm fi 6-8mm za ok. 2zł
- 3x24.70zł Palnik gazowy warsztatowy szeroki (fi 25mm) JUN12
***
Chociaż to dość oczywiste, dodam jeszcze, że kluczowym elementem decydującym o szczegółach budowy i „osiągach” mojego piecyka są zastosowane, konkretne palniki. Zapewne są jednak i inne, być może znacznie lepsze i wydajniejsze. Użycie palników zasilanych z kartuszy pozwala uniknąć pracy z butlą gazową, ale gaz to zawsze gaz i nawet z kartuszami trzeba uważać. Konstrukcja pieca i umiejscowienie palników moim zdaniem minimalizuje ryzyko związane z nadmiernym rozgrzaniem się kartuszy i ewentualnymi przykrymi konsekwencjami takiej sytuacji. Ale jak napisałem – trzeba zawsze uważać.
https://youtu.be/TBM_Odn8Ta0
Jest moc... Chociaż - jak do zastosowań „kowalskich” - może i jest ona wciąż jeszcze bardzo mizerna.
W każdym razie, ja właśnie w czymś takim zahartowałem już ładnych parę ostrzy i rozżarzyłem do kucia niejeden kawałek stali. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że jest to tylko rozwiązanie tymczasowe i prowizoryczne z wieloma wadami i ograniczeniami, niemniej – piecyk „daje radę”.
Ok. jeżeli kogoś zainteresowałem tym tematem, to cieszę się bardzo i zapraszam do dalszej lektury.
Na początek, podam podstawowe parametry mojego piecyka:
Wymiary pieca 440x200x200mm, „kanał” obustronnie otwarty 60x60mm, grubość ścian 70mm, materiał – tym razem postawiłem na wytrzymałość, tracąc trochę na wsp. przenikania ciepła - dwa bloczki gazobetonu o wymiarach 60x20x10cm (600 kg/m3, EI 240, 0.5W/m2K). Łączna moc zastosowanych palników wynosi około 9,8kW. Całkowity koszt budowy pieca zamyka się w ok. 115zł, w tym koszt trzech palników JUN 12 (1100C) - ok. 75zł. Koszt godziny pracy pieca (na trzech kartuszach gazowych 400ml) wynosi od 11-stu do 20zł.
Jak widać, jest to rozwiązanie bardzo tanie, a do tego niezbędne do jego budowy materiały (wyszczególnię je później) są ogólnie dostępne. Żeby więcej nie przynudzać, resztę tego tekstu zilustruję fotografiami.
Pierwszy krok, to przycięcie na żądana długość (tu: 440mm) dwóch bloczków gazobetonu o wymiarach 60x20x10cm i zaznaczenie zarysów pod wycięcie w nich „kanału”.
Zewnętrzne krawędzie przyszłego „kanału” nacinam na żądaną głębokość (tu: ok.25mm) brzeszczotem, a następnie pomiędzy nimi dodaję dwa kolejne nacięcia które ułatwią dalsze kucie dłutami.
Aby uniknąć pęknięć, kucie zaczynam od środkowej bruzdy.
Następnie, kończę kucie wąskim dłutem usuwając boczne bruzdy.
Dno „kanału” pogłębiam (do 30mm) i wyrównuję szerokim dłutem.
Całą operację trzeba niestety powtórzyć z drugim bloczkiem gazobetonu. Aby obie połówki „kanału” później dokładnie pasowały do siebie, trzeba je do siebie przymierzyć i wstępnie zaznaczyć miejsca pod nacięcia.
Po wycięciu drugiej połowy kanału, otrzymuje coś takiego:
Przechodzę do drugiego etapu – wycinania gniazd pod palniki gazowe. Bloki gazobetonu dokładnie pasuję do siebie i łączę je okręcając taśmą pakową. Następnie po odwróceniu tak połączonych bloków na bok, rozpoczynam wiercenie otworów pod palniki.
W moim piecyku zastosowałem metalowe gniazda przedłużające i jednocześnie mocujące posiadane prze zemnie palniki. Nie jest to jednak żaden wymóg, można z powodzeniem osadzać palniki bezpośrednio w otworach wywierconych w gazobetonie. W tym jednak przypadku, każde z trzech gniazd jest zbudowane z złączki nakrętnej równoprzepływowej 3/4" i wkręconego w nią krótkiego odcinka gwintowanej „czarnej” rury. Złączka utrzymuje sztywno dyszę palnika, wkręcona rura ogranicza głębokość na jaką palnik wsuwa się w złaczkę i dodatkowo przedłuża nieco jego dyszę – co ma spore znaczenie ze względu na umiejscowienie otworów zasysających powietrze w palniku. Gniazda palników są rozmieszczone co 90mm, pierwsze i ostatnie gniazdo znajduje się w odległość 130mm liczonej od krawędzi pieca (końca kanału).
Po dopasowaniu gniazd do wywierconych otworów w obydwu bloczkach, mocno zwilżam wodą gazobeton i mocuję wstępnie gniazda na uprzednio dobrze namoczoną i uzupełnioną dodatkiem soli kuchennej glinkę rzeźbiarską. Jest to całkiem dobre spoiwo chociaż trudno mi powiedzieć jakie są w nim dodatki „ulepszające” oprócz samej gliny. Niemniej, szybko i mocno wiąże, nie pęka od temperatury a do tego po paru godzinach pracy pieca zamienia się w ceramikę.
W identyczny sposób skleiłem cały piec. Ponieważ glinka w kontakcie z gazobetonem bardzo szybko traci wilgotność, operację tą trzeba przeprowadzić naprawdę sprawnie.
Po mniej więcej dobie, konstrukcję nawierciłem i uzupełniłem metalowymi wewnętrznymi wzmocnieniami. Tym razem użyłem sporych gwoździ (pełna dowolność – można użyć stare wiertła itp.) zalanych prawie płynnym gipsem budowlanym.
Po wyschnięciu gipsu, oszlifowałem wszystkie ostre krawędzie gazobetonu (łatwo się wykruszają), oczyściłem gniazda z pyłu i resztek glinki, a następnie ustawiłem i przygotowałem do pierwszego odpalenia piec.
Pierwsze odpalenie nie powinno trwać zbyt długo – wskazane jest tu stopniowe dalsze dosuszanie glinki polegające na kilku następujących po dłuższych przerwach krótkich (np. 5-cio minutowych) rozpaleniach.
Na koniec jeszcze, wcześniej wspomniana „lista” materiałów:
- 2x 4.78zł Bloczek komórkowy Ytong 10 x 20 x 60 cm
- 2x 6.18zł Rura gwintowana 20 x 100 mm czarna
- 3x 3.18zł Złączka nakrętna równoprzepływowa 3/4" czarna
- 1x 7.10zł glina rzeźbiarska ASTRA 500g
- odrobina gipsu budowlanego i cztery stare wiertła 8mm lub np. gwoździe ok. 18cm fi 6-8mm za ok. 2zł
- 3x24.70zł Palnik gazowy warsztatowy szeroki (fi 25mm) JUN12
***
Chociaż to dość oczywiste, dodam jeszcze, że kluczowym elementem decydującym o szczegółach budowy i „osiągach” mojego piecyka są zastosowane, konkretne palniki. Zapewne są jednak i inne, być może znacznie lepsze i wydajniejsze. Użycie palników zasilanych z kartuszy pozwala uniknąć pracy z butlą gazową, ale gaz to zawsze gaz i nawet z kartuszami trzeba uważać. Konstrukcja pieca i umiejscowienie palników moim zdaniem minimalizuje ryzyko związane z nadmiernym rozgrzaniem się kartuszy i ewentualnymi przykrymi konsekwencjami takiej sytuacji. Ale jak napisałem – trzeba zawsze uważać.