Gdy kończyłem podstawówkę eksperymentowałem z cegiełkami, odkurzaczem, zrobiłem własny piecyk na węgiel drzewny i starczył mi na rok (Do dzisiaj stoi na działce przy lesie i jakoś się trzyma mimo 5 lat

Dwa lata temu z ojcem zrobiliśmy kotlinę, jesteśmy zdunami, użyliśmy cegły z okrągłym otworem. Nie chcę opisywać konstrukcji (dam zdjęcie), była wadliwa pod względem nadmuchu. Za mocno dmuchało, po kilku godzinach nie szło pracować przez żużel.
Czas pracy się skracał coraz bardziej, zdenerwowałem się i kupiłem części od zardzewiałej kotliny z napędem "kopanym" głównie ze względu na dyszę z wyczystka i regulowanym nadmuchem. Myśleliśmy że koła były cierne, ale byku niedokładne. Przerobiliśmy to na silnik 1,1kW 1400obr.
Problem w tym że wibracje są straszne, zużycia koksu nie oceniałem, kiedyś bylo straszne. Plus hałas wynosi jakies 80dB. Jak wpadnie w rezonans to szkoda gadać. Stolik byl wykonany ze stołu od sieczkarni.
Możliwe że niedługo przeniosę się do siostry z tym, stary chlew wyczyszczony stoi pusty, zacząłem juz wyburzać patyki.
Pomóżcie z pomysłami bo już nieźle się zniechęciłem, ciagle coś nie wychodzi a interesuje mnie to od przedszkola. Problem w tym ze zawsze większość czasu poświęcałem na mękę z nadmuchem i nie miałem zbytniej przyjemności z samego kucia, juz piecyk przy lesie był lepszy bo wkładałem i się grzało i się nie wkurzałem, tylko musiałem za drewnem biegać.