dowcipy kowalskie
Moderatorzy: Nomad, BANAN, Marcin, Nikiel
Kombajnista we wsi nie płacił podatków. Chłopi się zbuntowali i w wiejskiej świetlicy postanowili zrobić zebranie w celu omówienia paru kwestii. Szemrali przez parę godzin, w końcu kowal podnosi rękę. Sołtys udzielił mu głosu. Kowal wstał i mówi:
- Przypie***lę kombajniście!
Sołtys odpowiedział:
- Wiesz kowalu, to nie jest dobry pomysł, bo wprawdzie kombajnista nie płaci podatków, ale mamy tylko jednego kombajnistę i jest on potrzebny.
Po paru godzinach obrad kowal znowu prosi o głos. Gdy sołtys mu go udzielił, kowal przedstawił kolejną propozycję:
- Przypie***lę spawaczowi - mamy dwóch.
- Przypie***lę kombajniście!
Sołtys odpowiedział:
- Wiesz kowalu, to nie jest dobry pomysł, bo wprawdzie kombajnista nie płaci podatków, ale mamy tylko jednego kombajnistę i jest on potrzebny.
Po paru godzinach obrad kowal znowu prosi o głos. Gdy sołtys mu go udzielił, kowal przedstawił kolejną propozycję:
- Przypie***lę spawaczowi - mamy dwóch.
Opowieść ta, co prawda nie o kowalach, ale bardzo popularna jeszcze dziś w środowisku płatnerzy.
Otóż w dawnych czasach, a konkretnie w średniowieczy, we Flandrii żył sławny rycerz (imienia jego nie wspomnę, bo żyją jeszcze w Belgii jego potomkowie), znany z dwóch wielkich pasji, pierwszej to walenie niewiernych mieczem po łbach i drugiej, też walenie, ale białogłowy, i nie mieczem, nie nie po łbach, W pierwszej pasji realizował się na wyprawach krzyżowych, w drugiej na wyprawach krzyżowych też i we własnych włościach.
Z wiekiem rycerza, udział w wyprawach przestał wchodzić w rachubę, i pozostała mu tylko druga pasja, a i z jej realizacją zaczął mieć problemy, bo choć ochota była, to dziewki jakieś szybsze się stały i często salwowały się ucieczką.
Rycerz pomyślał i wpadł na pomysł rozgłaszania poprzez swojego giermka, że w okolicy lata wielkie ptaszysko co rozumy wydziobuje, a jedynym sposobem przed ptaszyskiem jest chowanie głowy.
Pewnego razu, w żniwa wybrał się na objazd swoich włości. Tam upatrzył sobie "zdrowe" dziewczę i zaczął krzyczeć:
- Ludzie, ludzie chowajcie głowy, ptaszysko leci!
Dziewoja schowała głowę między snopki, na to czekał rycerz i zaczął realizować się w pasji. I tak oddając się swojemu hobby usłyszał dźwięczny, dziewczęcy głos:
- A dziobaj se głupie ptaszysko, dziobaj, a do rozumu i tak się nie dodziobiesz!
I niby koniec tej opowieści, ale nie! Współcześni koledzy, robiących za rycerzy we wszelakich grupach rekonstrukcyjnych, próbują wyrwać laski na podobny numer z ptaszyskiem, ale dzisiejsze dziewczyny tak łatwo się nie nabierają, i jak wskazują statystyki prowadzone przez kolegów płatnerzy, to kolegom rycerzom jedyne co w dziubaniu się udaje, to dziubanie ... słonecznika pomiędzy pokazami
Otóż w dawnych czasach, a konkretnie w średniowieczy, we Flandrii żył sławny rycerz (imienia jego nie wspomnę, bo żyją jeszcze w Belgii jego potomkowie), znany z dwóch wielkich pasji, pierwszej to walenie niewiernych mieczem po łbach i drugiej, też walenie, ale białogłowy, i nie mieczem, nie nie po łbach, W pierwszej pasji realizował się na wyprawach krzyżowych, w drugiej na wyprawach krzyżowych też i we własnych włościach.
Z wiekiem rycerza, udział w wyprawach przestał wchodzić w rachubę, i pozostała mu tylko druga pasja, a i z jej realizacją zaczął mieć problemy, bo choć ochota była, to dziewki jakieś szybsze się stały i często salwowały się ucieczką.
Rycerz pomyślał i wpadł na pomysł rozgłaszania poprzez swojego giermka, że w okolicy lata wielkie ptaszysko co rozumy wydziobuje, a jedynym sposobem przed ptaszyskiem jest chowanie głowy.
Pewnego razu, w żniwa wybrał się na objazd swoich włości. Tam upatrzył sobie "zdrowe" dziewczę i zaczął krzyczeć:
- Ludzie, ludzie chowajcie głowy, ptaszysko leci!
Dziewoja schowała głowę między snopki, na to czekał rycerz i zaczął realizować się w pasji. I tak oddając się swojemu hobby usłyszał dźwięczny, dziewczęcy głos:
- A dziobaj se głupie ptaszysko, dziobaj, a do rozumu i tak się nie dodziobiesz!
I niby koniec tej opowieści, ale nie! Współcześni koledzy, robiących za rycerzy we wszelakich grupach rekonstrukcyjnych, próbują wyrwać laski na podobny numer z ptaszyskiem, ale dzisiejsze dziewczyny tak łatwo się nie nabierają, i jak wskazują statystyki prowadzone przez kolegów płatnerzy, to kolegom rycerzom jedyne co w dziubaniu się udaje, to dziubanie ... słonecznika pomiędzy pokazami
Skecz na temat
https://www.youtube.com/watch?v=Hqze22AzOMQ
Pasuje ?
Jakby link się nie otwierał to chodzi o kabaret Szarpanina, Le-Czo odcinek 9 ( you tube)
Krzysztof Assman pisze:No temat przerabiałem z odkurzaczem , nie do zniesienia ten hałas . Po dwóch godzinach człek nie wie jak ma na imię .
https://www.youtube.com/watch?v=Hqze22AzOMQ
Pasuje ?
Jakby link się nie otwierał to chodzi o kabaret Szarpanina, Le-Czo odcinek 9 ( you tube)
"Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre równiejsze"
Re: dowcipy kowalskie
Jedzie arab na wielbłądzie przez pustynię. Gdy dojechał do oazy, wielbłąd padł ze zmęczenia i nie chce dalej iść. Jako że nie było weterynarza, arab zwrócił się o pomoc do kowala. Ten niewiele myśląc wprowadził wielbłąda na kanał i z całej siły walnął go młotem w przyrodzenie. Wielbłąd ryknął z bólu i pomknął przed siebie jak oszalały.
- No i jak ja go teraz dogonię? - pyta się zmartwiony arab.
- Właź pan na kanał - doradza kowal.
- No i jak ja go teraz dogonię? - pyta się zmartwiony arab.
- Właź pan na kanał - doradza kowal.
,, Rozpalone ogniem serce z piersi się wyrwało, uwięzione w ciele ludzkim tak bardzo cierpiało.
Ogień, który je rozpalił - nigdy nie przygaśnie, rozklepane na kowadle świeci coraz jaśniej. "
Ogień, który je rozpalił - nigdy nie przygaśnie, rozklepane na kowadle świeci coraz jaśniej. "
Re: dowcipy kowalskie
Może być kowal mechanik ...MD_ZERO pisze: /.../ - Właź pan na kanał - doradza kowal.
Jedzie blondynka samochodem.
Kowal widzący pędzący z nadmierną prędkością pojazd, wyciąga lizak i macha nim.
Blondynka się zatrzymuje i pyta - Gdzie pana podwieźć?
... to może też być kowal ORMO-wiec
Re: dowcipy kowalskie
Mnie kolega poczęstował opowieścią o swoim dziadku.
Wiejski kowal kuł podkowy i przychodzili do niego cyganie na sępa. Podkuwać chcieli ale zawsze był problem z płaceniem. To kuje ta podkowę, a cyganie sepią. On kuje oni sępią. W końcu się wkurzył wziął podkowę w rękę i rzucił cyganowi pod nogi Cygan się schyla a ten do niego
-Zostow kowolowe!
Cygan złapał podkowę i tylko psytło, zaskwierczało i smierdzi mięsem, a cygan się drze.
Na to kowal podnosi gołą ręką podstawia mu pod nos i mów
-Mówiłym kowolowe!
Miał takie powiedzonko
Żyloz trzebo kochcoć, bo jok ni bydziesz, żyloz cibie ni bydzie kochoł
Wiejski kowal kuł podkowy i przychodzili do niego cyganie na sępa. Podkuwać chcieli ale zawsze był problem z płaceniem. To kuje ta podkowę, a cyganie sepią. On kuje oni sępią. W końcu się wkurzył wziął podkowę w rękę i rzucił cyganowi pod nogi Cygan się schyla a ten do niego
-Zostow kowolowe!
Cygan złapał podkowę i tylko psytło, zaskwierczało i smierdzi mięsem, a cygan się drze.
Na to kowal podnosi gołą ręką podstawia mu pod nos i mów
-Mówiłym kowolowe!
Miał takie powiedzonko
Żyloz trzebo kochcoć, bo jok ni bydziesz, żyloz cibie ni bydzie kochoł
-
- Posty: 21
- Rejestracja: 09 maja 2018, 10:46
- Lokalizacja: częstochowa
Re: dowcipy kowalskie
Dowcip usłyszany od stolarza-sołtysa:
W pewnej wsi był młynarz straszny"ogon", wszystkie kobiety już w okolicznych wsiach zaliczył i zaczął brać się za sąsiadki.
dopóki były to dorosłe mężatki jakoś uchodziło, ale któregoś dnia zdybał w sadzie młódkę, córkę sołtysa. Sołtys zebranie zrobił i pyta ludzi co zrobić coby to skończyć.
Kobiety wiadomo pouśmiechały się i milczą. Po chwili wstaje kowal i prawi:
"Lanie trzeba ogierowi spuścić fujarkę pokrzywami obtłuc, w łajnie zanurzyć. "
Kobiety w lament. Sołtys myśli i mówi:
"jednego młynarza mamy, jak się obrazi i wyniesie to trzy wsie dalej młyn dopiero jest i droższy
co innego, ale ukarać trzeba"
Po chwili znowu kowal wstaje:
"to obijmy ryj stolarzowi"
sołtys oczy robi:
"dlaczego stolarzowi"
kowal:
"bo stolarzy we wsi dwóch mamy"
W pewnej wsi był młynarz straszny"ogon", wszystkie kobiety już w okolicznych wsiach zaliczył i zaczął brać się za sąsiadki.
dopóki były to dorosłe mężatki jakoś uchodziło, ale któregoś dnia zdybał w sadzie młódkę, córkę sołtysa. Sołtys zebranie zrobił i pyta ludzi co zrobić coby to skończyć.
Kobiety wiadomo pouśmiechały się i milczą. Po chwili wstaje kowal i prawi:
"Lanie trzeba ogierowi spuścić fujarkę pokrzywami obtłuc, w łajnie zanurzyć. "
Kobiety w lament. Sołtys myśli i mówi:
"jednego młynarza mamy, jak się obrazi i wyniesie to trzy wsie dalej młyn dopiero jest i droższy
co innego, ale ukarać trzeba"
Po chwili znowu kowal wstaje:
"to obijmy ryj stolarzowi"
sołtys oczy robi:
"dlaczego stolarzowi"
kowal:
"bo stolarzy we wsi dwóch mamy"