Witam szanowną brać kowalską.
Dziękuję wszystkim za pomoc i za zaangażowanie w moją sprawę.
"W kilku słowach" Opiszę jak sprawa się miała jaki miała przebieg i ma
na razie koniec.
trochę historii:)
Przez 1.5 roku deptałem od Urzędu miasta do konserwatora aby uzyskać pozwolenie
na przerobienie starego szaletu na kuźnię
Nie jeden się - ))
PKP było właścicielem i od nich przez 10 lat dzierżawiłem budynek
wraz z terenem.
Następnie PKP przekazało kolejkę wąskotorową miastu
miasto przekazało ją wraz ze mną Towarzystwu Miłośników Kolei Wąskotorowej
-TMKW
W 2003 roku Urząd Miasta napisał mi pismo że popiera mój pomysł i przyjmie
mnie od PKP z całym dobrodziejstwem inwentarza, ale tak się nie stało.
W okresie przekazywania terenów
Wieloma sprawami zajmowali się pod nieobecność prezesa członkowie zarządu,
niestety jednemu " za zaczęły puszczać lejce - władza uderzyła" - za czą pod moim
adresem wykonywać takie ruchy że wnioskować jedynie należało ze chce doprowadzić
do tego aby mnie wysiudać.
Kropką nad "i" było odłączenie mi prądu, kiedy to wcześniej przed przejęciem
licznika energię brali ode mnie.
Na moją prośbę o ponowne podłączenie usłyszałem że "czasy się zmieniły":)
Byłem strasznie rozczarowany, w..., i zdziwiony postępowaniem
ponieważ przyświecają nam podobne cele.
Oni ratują kolejkę wąskotorową ja piastuje stare kowalskie tradycje.
Napisałem więc do prezydenta list z prośbą o wyłączenie mnie z tej bajki,
i podpisania bez pośrednio ze mną umowę dzierżawy.
Sprawa wydawała się prosta ponieważ teren na którym znajduje się kuźnia jest
odrębną 3 ar. działką.
-Czekam
Urząd miasta myślał długie 3 miesiące, a tu akurat właśnie wtedy mijał
mi dwu miesięczny termin niepłacenia prze zemnie półrocznego wstecznego bez umownego
użytkowania budynku, jak sami nazwali werbalnego zadłużenia.
Ponieważ ten okres nie był objęty umową i były wątpliwości od strony prawnej
czy jest to słuszne, czy jest to tylko jeszcze jeden ........,
niestety punkt w umowie był, umowa podpisana, faktura wystawiona i dupa
(trzeba płacić) - OK.
Właśnie wtedy kiedy kończył się termin i umowa mogła być rozwiązana
dziwnym zrządzeniem losu spotkałem się z prezesem TMKW,
okazało się że jest to miły, rzeczowy jegomość (choć młody).
Pogadaliśmy ja o swoich bolączkach on o swoich i ok!
Zawarliśmy więc ugodę .Energię mam do wiosny.
Następnego dnia po podpisaniu ugody telefonuje do mnie pani z UM
- mam pytanie mianowicie czy podtrzymuje pan swoją prośbę
do prezydenta
bo słyszeliśmy że zawarł pan ugodę z TMKW ??
- Tak oczywiście traktuje to tylko jako chwilowe rozwiązanie problemu i czekam na decyzję UM
Po kilkunastu dniach dostaje list (nie polecony) Serce zabiło, ręce zaczęły się trząść
,
pełen obaw i nadziei otwieram i......................
Ponieważ zawarł pan ugodę z TMKW pańska prośba zostaje oddalona.
W pięknym stylu UM się wywiną od podjęcia trudnej decyzji.
Ręce mi opadły.
Jak miałem postąpić nie podpisać ugody?- już by mnie nie było.
Odpowiem UM na to pismo.
Bardzo serdecznie wszystkim dziękuję za zaangażowanie i pomoc.
Jeśli w czymś komuś będę mógł pomóc to bardzo proszę.
Pozdrawiam serdecznie.
"KUŹNIA"
Tradycja i Sztuka
www.kowalstwo-koszalin.pl
Dzięki wszystkim !
Moderatorzy: Nomad, BANAN, Marcin, Nikiel
-
- Posty: 10
- Rejestracja: 11 paź 2012, 21:29
- Lokalizacja: K- lin
-
- Posty: 10
- Rejestracja: 11 paź 2012, 21:29
- Lokalizacja: K- lin